Piwnym śladem Wielkiej Niedźwiedzicy

Pod względem ilości wypijanego piwa Polacy należą do ścisłej światowej czołówki. Na przestrzeni lat nasz rynek, za sprawą rosnącej liczby browarów rzemieślniczych, znacznie się rozwinął, a i sama kultura picia piwa uległa zmianie. Zamiast wlewania w siebie kolejnego przemysłowego płynu, konsumenta coraz częściej interesują degustatorskie doświadczenia i odpowiednie do tego celu szklane naczynia.

Polacy spożywają średnio około stu litrów piwa w ciągu oku. Nie da się ukryć, że rynkowy prym wiodą w naszym kraju trzy przemysłowe grupy piwowarskie: Żywiec, Kompania Piwowarska i Carlsberg oraz pozostające w obwodzie Van Pur i Browary Regionalne Jakubiak. To one właśnie mają największy udział w produkcji, kształtującej się na poziomie 40 mln hektolitrów rocznie.

Małe, rzemieślnicze browary nie stanowią dla nich żadnego zagrożenia, aczkolwiek kolektywnie mają już 2 proc. udziału rynkowego. W ostatnich latach dokonała się bowiem istna piwna rewolucja – powstało 150 małych browarów, a liczba nowych warzelni będzie rosła z każdym rokiem. W samym 2017 r. zadebiutuje prawdopodobnie ponad 1,5 tysiąca nowych piw.

Co takiego oferują browary rzemieślnicze? W ich ofercie znajdziemy z pewnością coś, co kompletnie odstaje od zasobów lodówki w osiedlowym sklepie spożywczym. Są to na przykład trunki mocno chmielone (np. India Pale Ale), z dodatkiem ciemnego słodu (porter, stout), intencjonalnie kwaśne (Sour Ale), ze słonymi akcentami (np. oyster stout) czy choćby leżakowane w beczkach po winie, whiskey lub bourbonie.

Ta wyjątkowość, a także ograniczona, nieprzemysłowa produkcja, dyktuje niekiedy znacząco wyższe ceny za butelkę. Zabawa z piwami rzemieślniczymi (kraftowymi) nie jest tania, ale z drugiej strony przecież chodzi o unikatowe doznania, a nie o uskutecznianie zwykłej alkoholizacji. Rosnący udział browarów rzemieślniczych na polskim rynku świadczy zatem o dokonującej się zmianie w kulturze smakowania piwa w Polsce, a zarazem podniesieniu się poziomu życia.

Wbrew pozorom piwo to nie prosta kombinacja słodu, chmielu i drożdży. To wręcz nieskończona liczba wariacji typów, gatunków, odmian i stylów oraz technik warzenia i nietypowych rozwiązań. Pod tym względem piwo dostarczać może nawet większej różnorodności doznań niż wino, które powszechnie uważa się przecież za trunek bardziej szlachetny. Kto raz złapał kraftowego bakcyla, ten piwo odkrywać może na nowo już do końca życia (i wydać na nie majątek…).

I wcale nie trzeba w tym celu objeżdżać całego świata, odwiedzając tak słynne warzelnie jak holenderski De Molen, duński Mikkeller, belgijski Westvleteren czy amerykański Anderson Valley. Polskie rzemieślnictwo liczy już kilkadziesiąt aktywnych marek, które dbają o to, by smakosz nigdy się nie nudził. Praktycznie w każdym większym mieście w Polsce można znaleźć przynajmniej jeden bardzo dobrze zaopatrzony w kraftowe piwa sklep, a zawsze przecież zamówić je można również drogą internetową.

Gorąco zachęcamy do kosztowania piw z odpowiednich dla tego celu naczyń! Fot. Piotr Rzymski

Obcowanie z uwarzonymi przez browary rzemieślnicze piwami pozwala piwoszom nie tylko doświadczać zaskakujących wrażeń, ale zachęca także do poszerzania wiedzy na temat browarnictwa. Browary rzemieślnicze, w odróżnieniu od przemysłowych, dają możliwość poczucia czegoś unikalnego i autentycznego. Czegoś, z czym klient może się identyfikować. I czegoś, co niekiedy wykracza poza ramy wyszukanego warzelnictwa.

Doskonałym tego przykładem jest chociażby powstała w 2012 r. Bieszczadzka Wytwórnia Piwa Ursa Maior (z łac. Wielka Niedźwiedzica), której siedziba mieści się w Uhercach Mineralnych. Jej założycielką jest dr inż. Agnieszka Łopata. Śmiało można powiedzieć, że nadała ona swojemu browarowi swoistą filozofię, która już sama w sobie przyciąga ludzi o określonej wrażliwości. Jej pierwsze piwo – uwarzone w domu zostało nagrodzone w prestiżowym konkursie i zachęcona tym sukcesem zaczęła eksperymentować i tworzyć różne style piwne. W 2012 r. została najlepszą piwowarką w Polsce i w tym samym roku rozpoczęła budowę własnego browaru, będącego połączeniem atrakcji turystycznej i miejsca promującego lokalnych artystów i rolników. Do bliższego spotkania z Ursa Maior przyciąga plakat zaprojektowany przez samego Ryszarda Kaję, kultowego grafika i malarza.

Centrum Ursa Maior w bieszczadzkich Uhercach Mineralnych między Leskiem a Ustrzykami Dolnymi. Fot. Piotr Rzymski

Bieszczadzka piwowarka przygotowuje piwa reprezentujące różnorodne style i ich interpretacje. Są to na przykład Sen Bieszczadnika, czyli kwaśna IPA uwarzona z udziałem bakterii kwasu mlekowego i dzikiego szczepu drożdży, Dwa Winne Misie, które nawiązują do tradycyjnych, kwaśnych belgijskich piw klasztornych, mocna Wataha i orzeźwiający, wędzony Deszcz w Cisnej czy delikatny Rzeźnik, piwo nawiązujące nazwą do najtrudniejszego polskiego ultramaratonu, organizowanego corocznie począwszy od 2004 r.

Etykiety wybranych propozycji zdobią prace podopiecznych Stowarzyszenia na Rzecz Dzieci z Chorobą Nowotworową KOLIBER, które prezentowane były na charytatywnej aukcji obrazów Stowarzyszenia i Ursa Maior w 2016 r. Jak powiedział nam Andrzej Czech z Ursa Maior: – W obrazach 14-letniej Karoliny Oczkowskiej tworzonych w ramach cyklu Obrazy z Izolatki dostrzegliśmy niezwykłą i nieskrępowaną wrażliwość, bezpośredniość, głębię i siłę przekazu. Podjęliśmy współpracę z szefową Stowarzyszenia, Danutą Gilarską, która ma na celu zebranie funduszy na wsparcie chorych dzieci i ich rodziców.

Ursa Maior to przedsięwzięcie stawiające na przyjazne dla środowiska rozwiązania. Browar posiada własny system recyklingu wody przy użyciu roślin, czerpie energię słoneczną do podgrzewania wody, wykorzystuje energooszczędne oświetlenie, pompy i chłodzenie, gromadzi wodę opadową, którą zasila rośliny i staw. Staramy się przez to wywierać najmniejszy możliwy wpływ na środowisko, od którego zależymy i którego jesteśmy częścią – opowiada Agnieszka Łopata.

Prośrodowiskowe nastawienie Ursa Maior widoczne jest już nawet w takich niuansach na tablicy ogłoszeń przed Centrum w Uhercach. Fot. Piotr Rzymski

Po wcześniejszej rezerwacji Bieszczadzką Wytwórnię Piwa można zwiedzać, ale i bez tego browar oferuje wiele atrakcji, nie tylko związanych z możliwością napicia się piwa w barze z przyległą biblioteczką pełną przyrodniczych książek i takich czasopism jak np. Dzikie Życie, wydawane przez Pracownię na Rzecz Wszystkich Istot.

Ponieważ Ursa ściśle współpracuje z lokalnymi artystami, rzemieślnikami i rolnikami, w jej przytulnym sklepiku „Esencja Karpat” kupić możemy wyjątkowe wyroby takie jak ozdoby ceramiczne (np. emaliowany odcisk łapy wilka), dziki chrzan z pędami chmielu nazwany znamiennie „Defibrylator” czy czekoladę wyrabianą ręcznie we współpracy z Mistrzem Polski Cukierników Mirosławem Pelczarem.

W jej składzie znajdziemy zarówno chmiel, jak i palony słód jęczmienny. Ciekawostką jest, że czekolada została wybrana jako reprezentacja najciekawszego polskiego wzornictwa w ramach projektu Polish Design Island, obejmującego dzieła 30 twórców z 10 regionów Polski. Przedsięwzięcie objęła honorowym patronatem Ambasada RP i Instytut Polski w Brukseli.

W składzie, poza gorzką czekoladą, m.in. czarna porzeczka, wanilia Bourbon, słód jęczmienny i chmiel. Fot. Piotr Rzymski

Całą półkę poświęcono też książkom o karpackiej kulturze i przyrodzie. Warto zaopatrzyć się w przepiękny film przyrodniczy „Wilcze Góry”, którego większość ujęć kręcono w Bieszczadach, wzdłuż doliny Sanu. A już teraz możecie obejrzeć krótki film o tym, jak Ursa Maior wspaniale wtapia się w bieszczadzką kulturę i przyrodę.

Planując wyprawę w kierunku krainy, gdzie jak śpiewał Eugieniusz „Siczka” Olejarczyk, lider KSU, „góry aż do nieba i zieleni krzyk”, warto pamiętać, by wstąpić do Ursa Maior w Uhercach Mineralnych. Z tych odwiedzin wynieść można bowiem nie tylko różnorodny zestaw piw czy unikalne, bieszczadzkie pamiątki, ale też możliwość obcowania z ludźmi, którym na sercu leżą przyroda i ich „mała ojczyzna”.

Piotr Rzymski
*Artykuł niesponsorowany