Słońce w pigułce
Na dworze zimno, szaro i ponuro… Nawet jeśli na chwilę wyjrzy słońce, zakryci od stóp do głów ciepłą, zimową odzieżą nie możemy czerpać z niego pełnych korzyści zdrowotnych. A szkoda.
Promieniowanie słoneczne nie tylko pozytywnie wpływa na samopoczucie psychiczne, ale jest również niezbędne do skórnej syntezy witaminy D, której rola, jak się okazuje, nie ogranicza się jedynie do wspierania prawidłowej budowy kości. Udowodniono, że suplementacja witaminą D może m.in. korzystnie oddziaływać na układ immunologiczny, zapobiegać nowotworom i chorobom układu krążenia. Dziś o witaminie D jest głośno niemal wszędzie. Czy w tym przypadku warto podążać za modą?
Dla człowieka głównym źródłem witaminy D jest jej endogenna synteza. W naskórku pod wpływem działania promieni słonecznych dochodzi do przekształcenia pochodnej cholesterolu (7-hydroksycholesterolu) do prewitaminy D3. W wyniku izomeryzacji powstaje witamina D3, która w wątrobie ulega hydroksylacji 25-hydroksycholekalcyferolu [25(OH)D₃], a następnie w nerkach do 1-α,25-dihydroksycholekalcyferolu [1α,25(OH)₂D₃], czyli kalcytriolu – aktywnej formy witaminy D.
Pewne czynniki, takie jak zanieczyszczenie powietrza, zachmurzenie, stosowanie kremów z filtrem, starzenie się skóry, ciemna karnacja, a nawet nadmierna masa ciała, mogą ograniczać syntezę witaminy D. Ogromne znaczenie ma również szerokość geograficzna. W Polsce kąt padania promieni słonecznych w okresie jesienno-zimowym nie sprzyja syntezie witaminy D i jej efektywna produkcja jest możliwa jedynie od marca do września.
Pewne ilości witaminy D można jednak dostarczyć również z dietą. W przyrodzie występują jej dwie postacie – ergokalcyferol (D2) i cholekalcyferol (D3). Ta pierwsza obecna jest w roślinach i grzybach. Naświetlanie tych drugich promieniami UV jest skuteczną metodą zwiększania biodostępności witaminy D2. Przeprowadzone badania wskazują, że przyjmowanie witaminy D3 w większym stopniu wpływa na wzrost jej surowiczego stężenia w porównaniu do suplementancji ergokalcyferolem. Jej bogatym źródłem są tłuste ryby, np. makrela, łosoś czy pstrąg tęczowy. Jak się okazuje, popularne w kuchni japońskiej grzyby shiitake (czyli twardnik japoński) i należący do porostów chrobotek leśny są również źródłem cholekalcyferolu. Opatentowano także metodę syntezy witaminy D3 ze steroli pozyskiwanych z mikroalg. A zatem osoby na diecie wegańskiej, które nie spożywają jakichkolwiek produktów pochodzenia zwierzęcego, nie muszą wcale rezygnować z przyjmowania cholekalcyferolu.
Witamina D nie tylko dla kości
Witamina D ma niebagatelny wpływ na gospodarkę wapniowo-fosforanową i metabolizm kostny, bo jej główną rolą jest zwiększenie wchłaniania wapnia i fosforu w jelitach. Ich niedobory prowadzą do demineralizacji i rozmiękania kości, czyli krzywicy (u dzieci) lub osteomalacji (u dorosłych). Witamina D reguluje również prawidłowe stężenie wapnia we krwi.
Suplementacja witaminą D może zapobiec wielu chorobom
Liczne badania wskazują na związek pomiędzy wyższym stężeniem witaminy D w surowicy a zmniejszoną zapadalnością na wiele rodzajów nowotworów. Przypuszcza się, że synteza aktywnej formy witaminy D w obrębie zdrowych komórek okrężnicy, sutka i prostaty może zapobiegać kancerogenezie poprzez wzrost ekspresji genów odpowiedzialnych za prawidłowy przebieg cyklu komórkowego. Reguluje też ekspresję genu odpowiedzialnego za detoksykację kwasu żółciowego (nazywanego litocholowym), który może uszkadzać DNA komórek okrężnicy, przyczyniając się do ich nowotworzenia.
Metaanaliza 11 prospektywnych badań wykazała wyraźnie odwrotną zależność pomiędzy stężeniem 25-hydroksycholekalcyferolu w surowicy a częstością występowania cukrzycy typu II. Jak wykazano, stężenie witaminy D powyżej 32 ng/mL może zmniejszyć ryzyko wystąpienia cukrzycy typu II w przyszłości o ok. 40 proc. Badanie przekrojowe przeprowadzone wśród Amerykanów rasy kaukaskiej i Meksykanów również potwierdza, że u osób z wyższym stężeniem 25-hydroksycholekalcyferolu w surowicy rzadziej obserwuje się cukrzycę typu II, a im wyższe jego wartości, tym niższy wskaźnik insulinooporności, czyli stanu, w którym organizm nie wykorzystuje efektywnie insuliny – hormonu odpowiedzialnego za obniżanie stężenia glukozy we krwi.
Receptory dla witaminy D wykryto w komórkach śródbłonka, mięśni gładkich naczyń krwionośnych, miocytach i fibroblastach serca. Kalcytriol, łącząc się z tymi receptorami, aktywuje ekspresję genów, które kodują białka odpowiedzialne za prawidłową funkcję naczyń, jak choćby czynnik wzrostu śródbłonka czy białka regulujące ciśnienie krwi. Badania in vitro sugerują, że niskie poziomy 25-hydroksycholekalcyferolu mają wpływ na aktywność i ekspresję makrofagów oraz limfocytów w blaszkach miażdżycowych, nasilając przewlekły proces zapalny w obrębie naczyń tętniczych. Korzystne okazało się podawanie przez pięć dni czterech tys. IU witaminy D pacjentom po przebytym ostrym zespole wieńcowym, które skutkowało osłabieniem wzrostu poziomu cytokin prozapalnych.
Wyniki badań epidemiologicznych wskazują na częstsze występowanie chorób autoimmunologicznych, takich jak nieswoiste zapalenie jelit, stwardnienie rozsiane, cukrzyca typu 1 czy reumatoidalne zapalenie stawów w krajach północnych, które charakteryzują się ograniczonym naświetleniem. Witamina D ma zdolność do regulacji odpowiedzi immunologicznej poprzez wpływ na różnicowanie się i aktywność limfocytów T CD4+. Przypuszcza się, że niedobór witaminy D jest ważnym czynnikiem predysponującym do rozwoju stwardnienia rozsianego (SM). Zaobserwowano natomiast, że spożywanie dużych ilości mleka lub suplementacja witaminą D w okresie ciąży zmniejsza ryzyko wystąpienia tej choroby u dziecka.
Uważa się, że niedobory witaminy D mogą odpowiadać za rozwój choroby Parkinsona czy Alzheimera, jednak stojące za tym zjawiskiem mechanizmy nie zostały jeszcze dobrze poznane. W przebiegu tego pierwszego schorzenia obserwuje się niedobory neuroprzekaźnika – dopaminy. Badania na zwierzętach wykazały, że witamina D przeciwdziała wywołanemu toksynami niszczeniu komórek syntetyzujących dopaminę. Z kolei choroba Alzheimera charakteryzuje się demielinizacją (niszczeniem) osłonek mielinowych układu nerwowego oraz gromadzeniem się w komórkach mózgowych szkodliwego białka, beta-amyloidu. Badania z udziałem gryzoni dowodzą, że witamina D pobudza remielinizację (regenerację) neuronów oraz stymuluje usuwanie złogów beta-amyloidu.
Depresja dotyka około 350 milionów ludzi na świecie, jest obecnie główną przyczyną niepełnosprawności i czwartą najpoważniejszą chorobą XXI wieku. Udowodniono, że metabolity witaminy D mogą przekraczać barierę krew – mózg i docierać między innymi do hipokampu, obszaru układu limbicznego będącego ważnym ośrodkiem emocji. Co ważne, u osób z depresją obserwuje się zmniejszenie objętości tej części mózgu. Badania epidemiologiczne wskazują na związek pomiędzy niedoborem witaminy D a częstszym występowaniem depresji i przypadków samobójstw. Systematyczny przegląd i metaanaliza badań sugerują, że skuteczność witaminy D w leczeniu depresji jest porównywalna z uznanymi lekami przeciwdepresyjnymi. Wyniki dotychczas przeprowadzonych badań są jednak sprzeczne i wymagają dalszej weryfikacji.
Kto, ile i kiedy powinien suplementować witaminę D?
W okresie od kwietnia do września zaleca się ekspozycję na promienie słoneczne przynajmniej 18 proc. ciała (np. odsłaniając przedramiona i podudzia) przez 15 minut dziennie, w godzinach między 10 a 15. Ponadto Instytut Żywności i Żywienia rekomenduje w tym okresie roku (bądź przez cały rok przy niewystarczającej syntezie skórnej w czasie letnim) suplementację witaminą D wszystkim dorosłym w dawce 800-2000 IU/dobę. Należy podkreślić, że dawka ta zależy od masy ciała, powinna być tym wyższa, im wyższe jest BMI, i może wzrosnąć nawet do 4000 IU/dobę w zależności od stopnia otyłości. Rekomendacje te mogą ulec jednak zmianie, ponieważ najnowsze badania sugerują, że dla utrzymania zdrowia może być konieczne przyjmowanie nawet 8000 IU witaminy D na dobę przez osoby dorosłe.
Zanim rozpoczniemy suplementację witaminą D, w pierwszej kolejności powinniśmy oznaczyć poziom 25-hydroksycholekalcyferolu [25(OH)D3] w surowicy. Koszt takiego badania wynosi około 60 zł. Przy niedoborze lekarz może zalecić przyjmowanie znacznie wyższych dawek witaminy D, niż są rekomendowane dla ogólnej populacji. Wartości w przedziale 0-20 ng/ml (0-50 nmol/l) wskazują na niedobór tej witaminy, 20-30 ng/ml (50-75 nmol/l) to wartość suboptymalna, a najbardziej pożądane stężenia mieszczą się w granicach 30-50 ng/ml (75-125 nmol/l).
Na rynku dostępne są liczne preparaty z witaminą D. Jeżeli decydujemy się na suplement diety, najlepiej, aby w swoim składzie zawierał olej (np. lniany), ponieważ witamina ta doskonale rozpuszcza się w tłuszczach, a więc z takiego suplementu będzie najlepiej przyswajana. Najrozsądniej jednak sięgnąć po witaminę D w postaci leku, ponieważ takie preparaty są nadzorowane, przebadane i mamy pewność co do wiarygodności ich składu, a także bezpieczeństwa ich stosowania.
Eksperci zgodnie twierdzą, że suplementacja witaminą D jest nie tylko bezpieczna, ale nawet wskazana, „począwszy od pierwszych dni życia aż do późnej starości”. W przeciwieństwie do innych witamin rozpuszczalnych w tłuszczach, czyli A, E i K, ryzyko przedawkowania witaminy D jest stosunkowo niewielkie. Przykładowo: nadmierna podaż witaminy A może prowadzić do uszkodzenia wątroby, a w trakcie ciąży do wad rozwojowych płodu.
Przewlekła suplementacja wysokich dawek witaminy E może zwiększyć ryzyko nowotworu płuc. Z kolei przyjmowanie witaminy K w trakcie leczenia lekami przeciwkrzepliwymi (np. warfaryną) znacząco osłabia ich działanie, a więc może przyczynić się do powstania niebezpiecznych dla życia zakrzepów.
Podsumowując, witamina D może zapobiegać licznym chorobom, a także łagodzić ich przebieg. Zaleca się przyjmowanie preparatów z witaminą D przez cały rok, a w szczególności w okresie zimowym. W słoneczne dni warto zażyć umiarkowanych kąpieli słonecznych, które nie tylko korzystnie wpłyną na samopoczucie, ale również pozwolą uzupełnić zapasy tej witaminy. Zanim rozpoczniemy jej suplementację, powinniśmy najpierw oznaczyć jej poziom w surowicy, najlepiej pod postacią 25-hydroksycholekalcyferolu. Jeżeli to możliwe, sięgajmy po witaminę D w postaci leku, a nie suplementu diety.
Komentarze
Z zasady jestem przeciwna braniu suplementów, ale witaming D jest wyjątkiem, a ten artykuł tylko mnie w tym utwierdza. Dzięki 🙂
Z dwojga złego, wolę słońce zamiast pigułki.
Ja bym słońca złym nie nazwała. Kiedy mogę to buzię do niego wystawiam i ładuje akumulatory i korzystam. Na moją psychikę to tez dobrze działa. A dziś za oknem znowu pięknie, nic tylko wyjść i korzystac (zaraz idę na spacer)
Stąd wynika, iż badanie poziomu wit. D3 powinno jednym z podstawowych elementów profilaktyki zdrowotnej w ciągu całego życia człowieka a nie ograniczać się tylko do okresu dzieciństwa.
Wysoki ( tzn jaki ? ) poziom cholesterolu we krwi to SKUTEK a nie PRZYCZYNA !!!
Lekarz oczywiście ordynuje statyny a za chwilę wysyła do diabetologa ( no bo pojawia się cukrzyca typu 2 ) i zaraz metformina.
Np. każdy pracownik na obowiązek poddania się lekarskim badaniom wstępnym i co 2-5 lat okresowym. Wystarczy by badanie to obejmowało sprawdzenie poziomu D3 ( komercyjnie to ok. 80 zł – to pryszcz przy cenach wielu leków ) i można by zdecydowanie obniżyć poziom występowanie wielu chorób przewlekłych podnieść zdrowotność społeczeństwa.
Oszczędzamy na kosztach leczenia, wypłatach zasiłków zdrowotnych, rent. Społeczeństwo zdrowe, zadowolone, WDZIĘCZNE WŁADZY za skuteczną politykę zdrowotną!
Tylko na czym zarabiałyby koncerny farmaceutyczne ?
Zdrowy człowiek to dla nich ŻADEN klient !!!
Mam jeszcze dwa pytania do Autorki:
– czy od marca do września można się tak „nasłonecznić” żeby starczyło od października do lutego?
– jak epidemiologicznie stoją z witaminą D wegetarianie w Polsce? Czy ktoś to badał? Czy to grupa zagrożona bardziej niedoborem?
Ania_S
Poza pasjonatami ( zwanymi przez prof.n. med. „znachorami” lub „szarlatanami”) oficjalna medycyna tym się nie zajmuje.
Wrzuć do wyszukiwarki hasło ” you toube hubert czerniak” i poszukaj jego prelekcji na temat wit.D3
Dla kogo napisany jest ten tekst pełny naukowego żargonu? Spodziewam się w Polityce artykułów dla „wszystkich” a nie dla specjalistów. Taki tekst może być publikowany w wydawnictwach specjalistycznych natomiast w Polityce powinien być użyty język zrozumiały przez co najmniej polowe czytelników.
„hydroksycholekalcyferolu [25(OH)D₃], a następnie w nerkach do 1-α,25-dihydroksycholekalcyferolu [1α,25(OH)₂D₃], czyli kalcytriolu – aktywnej formy witaminy D.”
wedrowiec – masz rację !!!
To samo chciałem napisać ale mnie ubiegłeś.
Nie ważne , jak „uczenie” się wyrażam – ważniejsze jest to, czy jest to zrozumiałe przez tych, do których jest to adresowane. I to nie tylko czytelników Polityki ale także Faktu czy SE.
w tekście jest dużo użytecznych informacji, a jak komuś problem sprawia przeczytanie nazw kilku substancji chemicznych w prosto opisanym procesie to i tak raczej reszty nie zrozumie. A ze swojej strony dodam tylko, że przyjmowanie witaminy D staje się coraz częstsze w Polsce, co świadczy że poziom informowania przez służbę zdrowia jest coraz lepszy.
Ania_S
Odpowiadając na Pani pytania:
1. Myślę, że suplementacja witaminą D w trakcie zimy jest niezbędna, nawet jeśli w okresie wiosenno – letnim dość często odsłaniamy skórę na działanie promieni słonecznych. Co ważne, nadmierne opalanie, bez chociażby kremów z filtrem (które jak zaznaczyłam ograniczają syntezę skórną witaminy D), nie jest wskazane i może być szkodliwe dla zdrowia. Trudno jest więc mówić o opalaniu „na zapas”, bo słońce w nadmiarze po prostu szkodzi. Myślę, że schemat nadmieniony w artykule, czyli (rozsądna) ekspozycja skóry na słońce w okresie wiosenno – letnim oraz suplementacja jesienią i zimą, to najrozsądniejszy wybór.
2. Ogólnie uważa się, że wegetarianie, a szczególnie weganie, mają niższe stężenia witaminy D w surowicy, co pokazuje duże oxfordzkie badanie, które przeprowadzono w Wielkiej Brytanii: https://www.researchgate.net/profile/Naomi_Allen/publication/46380234_Plasma_concentrations_of_25-hydroxyvitamin_D_in_meat_eaters_fish_eaters_vegetarians_and_vegans_Results_from_the_EPIC-Oxford_study/links/00b4953037708c731b000000.pdf
Przeprowadzono w Polsce małe badanie z udziałem dzieci na diecie wegetariańskiej, którego wyniki wykazały, że dzienne spożycie witaminy D jest trzykrotnie niższe niż zalecane a jej stężenie w surowicy u tych dzieci średnio o połowę niższe niż zalecana dolna granica: http://medwiekurozwoj.pl/articles/2011-3-1-15.html
Amerykańska Akademia Żywienia i Dietetyki uznała diety wegetariańskie, również wegańskie, jako bezpieczne dla zdrowia, mimo to wskazuje, że są pewne witaminy i składniki mineralne, na które warto zwrócić uwagę stosując ten sposób żywienia. W zaleceniach tej organizacji wymieniono między innymi witaminę D: http://vegstudies.univie.ac.at/fileadmin/user_upload/inst_ethik_wiss_dialog/JAND_2015.05_Position_of_the_academy_of_nutrition_and_dietetics_vegetarian_diets..pdf Osoby, które nie spożywają ryb, będąc na diecie wegetariańskiej bądź ich zwyczajnie nie lubiąc, mają ograniczone możliwości pozyskiwania witaminy D wraz z dietą. Jak jednak można zauważyć, niedobory tej witaminy są bardzo powszechne, a problem ten wynika głównie z ograniczonej syntezy skórnej, więc niezależnie od stosowanej diety należy ją suplementować.
Pozdrawiam serdecznie
Dziękuję za odpowiedź na moje pytania. Z wegetarianami to tak podejrzewałam.
Jednak nie daje mi spokoju wpływ ponurego okresu jesienno-zimowego. Naładowanie nie wchodzi w grę, ale czy naprawdę nie wystarczy sama dieta? Czy naprawdę musimy przyjmować suplementy czy leki? To wygodne, ale dla tych którzy o tym pamiętają. Ja bym wolała po prostu jeść więcej pewnych produktów. Teraz już wiem że warto wypróbować szitake.
Ania_S
Dzienne zapotrzebowanie na witaminę D to według IŻŻ (Instytutu Żywności i Żywienia) 15 mikrogram, czyli 600 IU. Trudno jest tyle osiągnąć dzięki żywieniu, np. wspomniane grzyby shiitake zawierają około 18 IU na 100g. Tak w ramach ciekawostki zauważyłam, że dość obfitym źródłem witaminy D jest pstrąg tęczowy, który zawiera jej aż 13,6 mikrogram (544 IU) na 100g.
Pozdrawiam
W takim razie aż dziw bierze, jak sobie ludzie radzili przez tysiąclecia, przed erą suplementacji wszelakich…
…Jakoś wolę wolę dostarczać organizmowi wszystko co potrzebne w „zwykłych” diecie i stylu życia.
*** * ***
Natomiast przyznam się, iż wcale mi nie przeszkadza suplementacja tekstu wzorami, schematami, itp. „naukowym żargonem”. Choć chemię miałam ostatnio około trzech dekad temu.
W ogóle to szersze zjawisko – wykształceni, z maturami w kieszeniach, chcą się czuć dobrze w dziedzinie posiadania narzędzi do przyswojenia nowej wiedzy, ale jak przychodzi co do czego – wymiękają na byle przeszkodzie wymagającej skupienia, doczytania, przypomnienia sobie tego czy owego… i to w epoce, gdy wujek gugiel na jedno kliknięcie myszką 🙂
Joanna Budzulak
Dzienna dawka to jedno ale istotny jest poziom „nasycenia”.
Pisze Pani, że „najbardziej pożądane stężenia mieszczą się w granicach 30-50 ng/dl” choć w niektórych źródłach można wyczytać, że ludzie z poziomem 100 ng/dl czują się świetnie a osobom z chorobom nowotworową służy poziom 400 ng/dl.
Wszystko zależy od stanu zdrowia. Więcej na ten temat w książce Jeff T. Bowles „Kuracja witaminą D3 w wysokich dawkach”
Podobnie z wit. C – rekomendowana dawka dzienna to 80 mg/dobę. Stosuje dawki askorbinianu sodu 50 – 250 razy wyższe i nic mi nie szkodzi.
Jeżeli zastosuje się w żywieniu człowieka wodór to żadne suplementy nie są
potrzebne, a po jaką cholerę. Żywienie wodorowe ma miejsce wtedy, jak człowiek
spożywa dużo kwasów tłuszczowych. Ma to miejsce przy diecie ketogennej,
co najmniej 70 procent tłuszczu, a nawet więcej. Reszta to białko i węglowodany.
Tłuszcz powinien być stosowany o tzw długich łańcuchach węglowych.
Moje samopoczucie jest w najlepszym stanie jak zjadam 80% tłuszczu,
wagowo licząc. Wtedy, moja „klebsella” nie ma szans na przeżycie w moim ustroju.
Z wodoru dostarczonego w pokarmach, nasze komórki potrafią wszystko co jest im potrzebne wyprodukować, całą tablicę Mendelejewa, z zastosowaniem biologii kwantowej oczywiście. Biologia biochemiczna do tego celu zupełnie nie ma
tutaj zastosowania
Za mocno się rozpędziłem.Biologia biochemiczna musi być w naszym brzuchu.
Spełnia funkcję rozdrabniania składników pokarmowych do postaci skwantowanej.
W tym celu nasze gruczoły i nie tylko, produkują enzymy,hormony, witaminy, jeszcze nikt tego nie zliczył, nie zbadał do końca.
Natomiast biologii kwantowej prawdopodobnie nikt nie zobaczy, na przykład za pomocą mikroskopu, będzie musiał ją sobie wyobrazić.
Kaesjot
Oczywiście jak najbardziej. Jak wspomniałam w artykule, nasza populacja cierpi na niedobór witaminy D, zatem rekomendowane dzienne dawki będą się różniły w zależności od stężenia witaminy D w surowicy. Eksperci przyjęli, że 15 mikrogram to zalecana dzienna podaż, choć tak naprawdę ta realna jest niestety dużo niższa. W komentarzu wyżej podkreśliłam, że trudno jest tak zbilansować dietę (co wiem też z własnego doświadczenia), aby zapewniała odpowiednią dawkę witaminy D, czyli 15 mikrogram według wytycznych. Jednym z nielicznych produktów obfitujących w tę witaminę jest pstrąg tęczowy, wydaje się, że spożycie tej ryby pokrywa zalecaną przez IŻŻ dzienną podaż. Wspominam o tym dlatego, że chce podkreślić, że mamy pewne pole manewru w kwestii żywienia, zachęcam więc do spożywania ryb (jeśli nie mamy względem tego oporów smakowych czy związanych z rodzajem stosowanej diety), nie tylko ze względu na wysoką zawartość witaminy D ale również chociażby na obecne w nich nienasycone kwasy tłuszczowe. Niezależnie od stosowanej suplementacji zawsze należy zachęcać do urozmaicania diety, w końcu składniki odżywcze, mineralne i witaminy najlepiej przyswajają się z pożywienia (choć np. kwas foliowy należy suplementować w trakcie ciąży ze względu na jego bardzo niską biodostępność z pożywienia, a jak się okazuje przyswajalność z suplementu sięga nawet 100%).
Instytut Żywności i Żywienia wskazuje, że 30-50 ng/ml jest optymalnym poziomem, powyżej 100 uznaje za potencjalnie toksyczny, a powyżej 200 za toksyczny. Pisząc artykuł staram się opierać na informacjach zaakceptowanych i propagowanych przez ekspertów, organizacje. Są przesłanki o bezpieczeństwie stężeń dużo wyższych niż te uznane za optymalne: https://www.ncbi.nlm.nih.gov/pmc/articles/PMC5402701/
Inną kwestią jest to, że trudno jest osiągnąć stężenie w granicach 30 – 50 ng/ml, niekiedy nawet długotrwała suplementacja nie daje efektów, chociażby dlatego, że zazwyczaj sięgamy po suplementy (a nie leki), co do których nie zawsze można mieć zaufanie. Osiągnięcie tych optymalnych stężeń i tak będzie w moim odczuciu sukcesem w obliczu tak powszechnych niedoborów.
Wszelkie zalecenia odnośnie podaży składników żywieniowych są ujednolicone dla ogólnej populacji, nie są dopasowane indywidualnie. Jeżeli chodzi o witaminę C ja osobiście nikomu nie zaleciłabym stosowania aż tak dużych dawek ze względu na potencjalne ryzyko rozwinięcia kamicy. Choć nie twierdzę, że tak duże ilości nikomu nie służą czy zawsze każdemu zaszkodzą.
Niedobory witaminy D na pewno występują, ale czy w Polsce naprawdę na nie „cierpimy”? Skoro twierdzi Pani, że ze słońca i zywności nie da się „wyżyć” cały rok to być może okresowe spadki wysycenia nią nie są aż tak istotne? Nie przeczę jednak, że całorocznie zaniżony poziom nie będzie szkodliwy.
Ania_S, należy jednak również wziąć pod uwagę zmianę przeciętnego czasu ekspozycji na promienie słoneczne, która jest następstwem modyfikacji stylu życia człowieka. Deficyty witaminy D są powszechne również w Hiszpanii czy we Włoszech, gdzie przecież słońcem można cieszyć się dłużej niż w Polsce. Biorąc pod uwagę obecną dostępność preparatów z witaminą D, byłoby w mojej opinii pomyłką nie skorzystać z prostoty przeciwdziałania deficytom witaminy D w populacji.
„Słońce w ramionach” chciałoby się zarecytować albo zaśpiewać z dawnych studenckich czasów. Nie wiedziałem, że w tym zdaniu może być tyle znaczeń. 🙂
😎 Ach piękne, bardzo piękne dziś* słoneczko było
– nie-dzielną witaminę De nam dostarczyło! 😎
____
*czyli wczoraj – w okolicach wciąż skutego lodem Jeziora Dobczyckiego, nb rezerwuaru (doskonałej) wody dla dużej części Krakowa, w tym mojej części… 🙂
Witam serdecznie,
dziękuję za ciekawy artykuł. A co z dawkami bezpiecznymi? W tym artykule https://cheers.com.pl/wiedza/suplementacja-witamina-d/
wyszczególniono dawki bezpiecznej suplementacji. Czy faktycznie są one takie wysokie i można je bez problemu przyjmować?
Przeczytałam mnóstwo artykułów na temat suplementacji witaminą D3, ale bardzo trudno było mi znaleźć produkt wegański. Jakiś czas temu trafiłam na suplementy Terranova, które są naturalne, ekologiczne i mają w ofercie wegańską witaminę D3. Jeśli ktoś szuka tak jak ja wcześniej, mogę szczerze polecić.