Krowie mleko nie od krowy

prezentacja1Historia pozyskiwania mleka od krów liczy sobie tysiące lat. Kojarzy się nieodłącznie z wiejską idyllą niewinnego wyciskania wymion wypasających się na zielonych łąkach zwierząt. Rzeczywistość jest niestety zgoła inna.

Uprzemysłowione hodowle, sztucznie zapłodnione krowy, odseparowane od swoich dzieci (z których robi się cielęcinę), stymulowane sztucznie do maksymalnej produkcji mleka, dojone są w boksach przez specjalne urządzenia. Chcielibyście nie przykładać do tego ręki, ale za bardzo lubicie produkty mleczne? Być może rok 2017 przyniesie Wam promyk nadziei.

W przeciągu ostatnich trzech dziesięcioleci światowa produkcja mleka krowiego zwiększyła się o ponad połowę. Rocznie rośnie o średnio 1-2 proc. W 2015 r. w samej Unii Europejskiej wyprodukowano niemal 170 mln ton mleka. Produkty mleczne spożywa dziennie około 6 miliardów ludzi.

Bez wątpienia gdzieś na wsi wciąż można napić się ciepłego mleczka, wydojonego ręcznie, w większości przeznaczonego dla cielaczka. Ale żadne ręce nie nadążą, by zaspokoić tak ogromne potrzeby na mleko. Z pomocą przychodzi przemysł, technika i chemia. Krowy zapładnia się sztucznie, bo podobnie jak inne ssaki produkują mleko dla swoich dzieci. Po narodzinach stymulowane są często wstrzykiwaniem hormonu – oksytocyny. Podobnie jak u kobiet powoduje on między innymi skurcze mięśni gładkich kanalików wyprowadzających w gruczołach mlecznych. Samo dojenie odbywa się w sposób automatyczny z wykorzystaniem systemu robotów udojowych.

Nowoczesna niemiecka dojarnia (Źródło: Wikipedia; CC BY-SA 3.0)

Taki sposób pozyskiwania mleka zwiększa ryzyko wystąpienia zapalenia wymienia u zwierząt. To stan niezwykle niepożądany przez przemysł, bo towarzyszy mu wzrost liczby leukocytów, erytrocytów i jonów chlorkowych w mleku. A to obniża jego wartość. Sposobem na to są antybiotyki. Na przykład w USA około 15 proc. wszystkich krów mlecznych wymaga przynajmniej raz w roku leczenia antybiotykami, ale niemal wszystkie otrzymują ich profilaktyczne dawki w postaci dowymieniowych wlewów. Podane leki przenikają do mleka. Nie powinno ono wtenczas trafić na rynek. W rzeczywistości w mleku dostępnym w sklepach wykrywano nie tylko leki przeciwbakteryjne, ale również hormony wzrostu i niesteroidowe środki przeciwzapalne, jak diklofenak czy ketoprofen.

Niektórzy zmuszeni są do rezygnacji z mleka z powodu nietolerancji cukru laktozy. Wynika ona z niewystarczającej aktywności enzymu laktazy, który cukier ten rozkłada. Inni na mleko są uczuleni, tzn. białka mleka powodują u nich niepożądane reakcje układu odpornościowego. Są i tacy, którzy mleczne produkty (np. sery i lody) po prostu lubią, ale najchętniej zapomnieliby o tym całym cyklu produkcyjnym.

To właśnie o nich pomyśleli weganie Ryan Pandya i Perumal Gandhi, którzy postanowili wyprodukować krowie mleko całkowicie bez udziału krów. Tak, tak. Bez krów. Mleko produkowane jest bowiem przez genetycznie zmodyfikowane drożdże, które w procesie fermentacji zamiast alkoholu produkują białka identyczne z krowimi. Pierwotnie produkt miał nosić nazwę Muufri (od „muu” wydawanego przez mućki i słowa „free” z ang. wolny), ale obecnie przechrzczony został na Perfect Day, rzekomo od piosenki Lou Reed. W 2017 r. mleko ma w końcu trafić na rynek amerykański.

Zmodyfikowane genetycznie drożdże w obecności cukru prowadzą fermentację, skutkiem czego powstają białka krowie, ale nie laktoza. Oczyszczony produkt suplementowany jest wtenczas cukrem i tłuszczem pochodzenia roślinnego oraz mieszanką mineralno-witaminową zawierającą m.in. wapń i witaminę D. Tak powstałe mleko ma smakować identycznie jak krowie, nie zawierać laktozy (tzn. być bezpieczne również dla osób z niską aktywnością laktazy) ani bakterii, mieć długi termin przydatności, nie wymagać przechowywania w warunkach chłodniczych, nie wykorzystywać w procesie produkcji ani jednej krowy, nie zawierać pozostałości leków, które są im podawane, a w zamian posiadać ustandaryzowane w każdym litrze ilości minerałów i witamin. W przeciwieństwie do niemal 10 tysięcy składników mleka krowiego, w większości potrzebnych cielakom do wzrostu, Perfect Day ma być esencją odżywczej wartości mleka o zmniejszonym ryzyku wywoływania reakcji alergicznych.

perfectday_bottle_rendering

„Perfect Day” pierwsze krowie mleko wyprodukowane dzięki drożdżom GM.

Perspektywa produkcji mleka bez udziału zwierząt to także potencjalna ulga dla… wycinki lasów, zasobów wodnych i dalszych przekształceń środowiska. By uzyskać zaledwie litr mleka potrzeba… 1000 litrów wody zużytej w całym cyklu produkcyjnym: od nawadniania upraw roślin paszowych po wodę wypijaną bezpośrednio przez zwierzęta. To mniej więcej tyle wody, ile zużywa się, biorąc dwadzieścia 10-minutowych kąpieli pod prysznicem. Z kolei jak wynika z badania predykcyjnego opublikowanego na łamach „Nature Communications”, gdyby całkowicie zrezygnować z jedzenia mięsa i produktów odzwierzęcych, to możliwe byłoby całkowite zatrzymanie deforestacji. I choć globalny weganizm nie jest scenariuszem realnym, to ukazuje on, jak silnie hodowla zwierząt wpływa na środowisko.

W porównaniu z mlekiem pozyskanym od krowy produkcja Perfect Day zużywa o 98 proc. mniej wody i o 65 proc. mniej energii, potrzebuje o 91 proc. mniej przestrzeni oraz emituje o 84 proc. mniej dwutlenku węgla.

Czy proponowane mleko i produkty z niego uzyskane (np. czekolada) zawojują rynek amerykański? Czy pojawią się w Europie? Czy z powodu wykorzystywania w procesie produkcji drożdży GM (choć braku składników GM w produkcie końcowym) będzie on budzić sprzeciw bezkompromisowych środowisk anty-GMO? A może przykład ten pokazuje, jak ogromny potencjał drzemie w inżynierii genetycznej? Czy potencjalne korzyści środowiskowe i ulga dla cierpień mnóstwa krów okażą się wystarczającą motywacją, by zapłacić za Perfect Day prawdopodobnie dwa razy więcej niż za zwykle mleko? Czy krowie mleko wyprodukowane bez udziału krowy zastąpi w przyszłości tradycyjny produkt? Rok 2017 powinien przynieść pierwsze odpowiedzi na te nurtujące pytania.

A co na to nasi Czytelnicy?

Piotr Rzymski