Jadłoholizm
Zdarza Ci się w niekontrolowany, kompulsywny sposób wsuwać cukierki, batoniki lub czipsy tak, że znikają w oka mgnieniu, a Ty nawet nie wiesz, co jadłeś? Po pierwsze, nie jesteś sam. Po drugie, być może jesteś uzależniony od jedzenia.
– Co za bzdura – powiedziała niegdyś do mnie studentka dietetyki. – Nie istnieje uzależnienie od jedzenia, bo to czynność niezbędna by człowiek przeżył. Niewątpliwie bez żywności nie ma życia. Problem pojawia się wtedy, gdy jedzenie staje się celem samym w sobie, a nie środkiem do przetrwania i zaspokojenia głodu.
Któż z nas nie lubi dobrze zjeść? To nie przypadek, że akurat jedzenie sprawia nam przyjemność. Jej odczuwanie to zasługa istnienia układu nagrody – zespołu struktur w naszym mózgu, którego głównym modulatorem jest związek chemiczny zwany dopaminą. Pod wpływem szeregu bodźców neurony budujące ośrodek zwany osobliwie polem brzusznym nakrywki przekazują dopaminę do innych struktur mózgu, których komórki nerwowe wyposażone są w receptory dopaminowe. Aktywacja układu nagrody prowadzi do wrażeń euforycznych, jest nam dobrze. Jak to wygląda w praktyce?
Wyobraźmy sobie, że siedzimy z ukochaną osobą w kawiarni i właśnie zjedliśmy pierwszy kęs smakowicie wyglądającego ciasta. Nie mija chwila, a neurony pola brzusznego nakrywki przekazują dopaminę w różne miejsca naszego mózgu. Pod jej wpływem jądro migdałowate, ośrodek przetwarzania emocji, zdaje się mówić: „Ale pysznie i przyjemnie!”. Połączony z nim hipokamp wtóruje: „Zapamiętam to ciasto, miejsce, okoliczności, no i ukochanego, żebyśmy znowu mogli to poczuć!”. Będące również pod wpływem dopaminy jądro półleżące, odpowiadające za czynności motoryczne, nie próżnuje: „Pozwólcie, że użyję jeszcze raz ręki i trzymanego przez nią widelczyka, by zjeść kolejny kawałek”. Wspomaga je zalana dopaminą kora przedczołowa, ośrodek działań świadomych, skupiając naszą uwagę na ciastku i planując kolejne ruchy. Zmotywowani w ten sposób, chętnie sięgamy po kolejny kawałek. Jedzenie ciasta zaczyna nam się kojarzyć z czymś miłym i przyjemnym.
Niektóre bodźce potrafią niemal całkowicie zmonopolizować układ nagrody. Mistrzami w tym fachu są substancje narkotyczne, a przede wszystkim psychostymulanty, takie jak amfetamina czy kokaina. Wyrzut dopaminy pod ich wpływem jest bardzo silny i rodzi nieodpartą chęć powtarzania euforycznych doznań. Zarazem w mózgu dochodzi do szeregu skomplikowanych neurobiologicznych zmian adaptacyjnych, które prowadzą do zjawiska tolerancji. To decyduje o tym, że pierwsza, dziewicza dawka narkotyku daje na ogół najprzyjemniejsze doznania, których zwykle nie udaje się już dokładnie z taką samą siłą powtórzyć.
Ale układ nagrody nie wyewoluował po to, by się uzależniać i tracić kontrolę nad życiem. Wręcz odwrotnie. Seks, tworzenie więzi społecznych, jedzenie – wszystkie te czynności powodują jego aktywację i odczuwanie przyjemnych doznań. O te „naturalne nagrody” musimy zabiegać, inwestując sporo czasu i energii. Opłaca się – dzięki nim możemy przetrwać i, co najważniejsze, przekazać nasze geny. Problem pojawia się wtedy, gdy nie potrzeba wiele wysiłku, by nasycić głód. Gdy realną partnerkę seksualną zastępują setki nagich aktorek porno oglądanych każdego wieczora bądź gdy w miejsce zaplanowanego, zrównoważonego posiłku pojawiają się tony słodyczy i tłustych przekąsek, kupionych za grosze w pobliskim markecie. W obydwu sytuacjach pierwotne instynkty zaspakajane są w wypaczony sposób. Dzieci ani zdrowiej sylwetki z tego też raczej nie ma.
Jak udowodniono, zasobne w węglowodany i tłuszcz jedzenie wpływa silnie na wzrost stężenia dopaminy w układzie nagrody. Ma to sens. Przystosowano nas do życia w świecie ograniczonych zasobów, w którym taki „energetyczny kop” jest na wagę złota w wyścigu o przeżycie. Do czego prowadzi niemal nieograniczona dostępność do takiego jedzenia, przekonali się badacze karmiący regularnie szczury popularnymi ciasteczkami z dwoma czekoladowymi krążkami przełożonymi białym kremem. Zwierzęta zaczynały wykazywać szereg zachowań kompulsywnych zdecydowanie szybciej niż te, którym podawano… kokainę. Całkowicie ujarzmiona kora przedczołowa szczurów nie potrafiła już wyhamować płynącego ze śródmózgowia sygnału „jeść! jeść! jeść!”.
Czy tak bardzo różnimy się od wspomnianych wyżej zwierząt? Możecie nie lubić akurat tych ciasteczek, o których mowa powyżej, ale spójrzcie na kolejki w fast-foodach czy długie jak tramwaj półki z czipsami i cukierkami. Za niewielkie pieniądze można sobie zafundować niezły zastrzyk dopaminy. W porównaniu z kokainą to bardzo tania i relatywnie bezpieczna zabawa.
Jakie są jej globalne skutki? Od 1980 roku odsetek osób otyłych na świecie podwoił się, ponad 40 milionów dzieci poniżej 5. roku życia ma zbyt wysoki BMI. Otyłość jest jednym z głównych czynników odpowiedzialnych za wzrost zachorowania na choroby układu sercowo-naczyniowego oraz układu mięśniowo-szkieletowego, cukrzycy i niektóre nowotwory, w tym endometrium, jajnika, piersi, prostaty, wątroby, nerek, jelita grubego. Przynajmniej 10 proc. populacji je w sposób kompulsywny i przypomina w tym uzależnionych od innych używek. Według przewidywań do 2030 roku ponad połowa ludzi będzie otyła. Jedni na tym zarobią, inni stracą.
Wyniki badań naukowych są jednoznaczne. Wszystko, co potrafi aktywować układ nagrody, może wywołać uzależnienie – narkotyki, alkohol, papierosy, seks, praca, a także jedzenie. Błędnym jest jednak uważanie ich za uzależniające same w sobie. Wielu ludzi próbuje narkotyków, ale realny problem z nimi ma pewien odsetek. Nie każdy pijący piwo jest alkoholikiem i nie każdy lubiący słodycze musi jeść je w niekontrolowany sposób.
Na to, jak łatwo nam się uzależnić, wpływa kilka czynników. Po pierwsze, genetyczne predyspozycje związane np. z wariantem genu receptora dopaminy. Po drugie, indywidualne możliwości kory przedczołowej w hamowaniu podświadomych impulsów. I wreszcie środowisko, w którym dochodzi do kontaktu z czynnikiem potencjalnie uzależniającym. Szczury mające kontakt z heroiną w samotnie zasiedlonej, pustej klatce uzależniały się o wiele szybciej niż zwierzęta żyjące kolektywnie w klatce z różnymi urozmaiceniami. I podobnie: uzależnieniom częściej ulegają ludzie osamotnieni, opuszczeni, skrzywdzeni, maltretowani w dzieciństwie. Deficyt przyjemności zaspakajany jest przez łatwo dostępne, lecz długofalowo szkodliwe nagrody. Kokainiści tracą cały majątek, pracoholicy zaniedbują swoje dzieci, przejadający się chorobliwie tyją i umierają młodziej.
Co więc możemy zrobić, by przetrwać w świecie niezliczonych pokus? Szkolić korę przedczołową do odpowiedniego wartościowania nagród. Życie w zdrowiu jest o wiele więcej warte niż kompulsywne napychanie się tu i teraz słodkim i ociekającym tłuszczem jedzeniem. Jeśli zdałeś sobie sprawę, że jesteś w pułapce kompulsywnego objadania się, to jest dla Ciebie nadzieja. Uzależnienie od jedzenia, tak jak i inne uzależnienia, da się leczyć. Jeśli jesteś na to gotów, to właśnie zrobiłeś pierwszy krok w odpowiednim kierunku. Nie zwlekaj z kolejnymi.
Piotr Rzymski
Komentarze
Te przedstawione przewidywania są przerażające. ciekawi mnie jak dużo osób otyłych ma opisany przez Pana problem psychologiczny bo nie każdy = jadłoholik.
Rozpoznanie tego problemu na poziomie epidemiologicznym nie jest wystarczające, by rzucić jakaś sensowną statystyką. Niemniej szacuje się, na podstawie prowadzonych badań, że zjawisko uzależnienia od jedzenia, tj. trudnego w powstrzymaniu, kompulsywnego objadania się pomimo negatywnych tego skutków, otyłości, towarzyszących problemów zdrowotnych, zaburzeń w relacjach społecznych, dotyczy według szacunków ok. 10% populacji.
Co ciekawe, problem uzależnienia od jedzenia niekoniecznie musi dot. osób otyłych. Uważa się, że również osoby o normalnym BMI mogą wykazywać cechy typowego uzależnienia, lecz rekompensować tego skutki większą plastycznością metabolizmu (na poziomie genetycznym/epigenetycznym) bądź nawet poprzez większy angaż w aktywność fizyczną.
Problem uzależnienia od jedzenia jest wielopłaszczyznowy, zarówno jak chodzi o przyczyny jak i skutki. Będziemy jeszcze do niego na pewno na tym blogu wracać.
Dziękuję za odpowiedź!! 🙂 Te dziesięć proc. brzmi wiarygodnie dla mnie.
Czy będziecie pisali o jakiś opcjach terapii? Nie ukrywam, że pośrednio byłabym zainteresowana.
Wesołych Świąt! (z karpiem czy bez) 😉
Jak najbardziej będziemy wracać do sposobów radzenia sobie z uzależnieniem od jedzenia. To wymaga jednak potraktowania w osobnych wpisach. W naszej opinii, sukces łatwiej osiąga się przy odpowiedniej świadomości i rozumieniu własnego problemu. Stąd najpierw taki wpis.
Również wszystkiego dobrego i smacznego!
Taki blog od dawna „wołał o powstanie” 🙂 pod POLITYKĄ!
— Cieszę się i życzę powodzenia!
W pierwszej kolejności, poza kolejnością, mam pytanie,
czy filozofia żywieniowa Jana Kwaśniewskiego, lekarza medycyny
z Ciechocinka, będzie możliwa, akceptowana , na tym blogu.
Na tym portalu najlepiej opisana:
http://www.dr-kwasniewski.pl
Uzależnienie od jedzenia. Jest to możliwe tylko od dwóch składników
pokarmowych: od cukru i białka – nigdy od tłuszczu.
Ciekawe, czy to zdanie przejdzie przez czujne oko cenzora?
Ciekawe , jak długo będzie czekało na publikację?
– Co za bzdura – powiedziała niegdyś do mnie studentka dietetyki. – Nie istnieje uzależnienie od jedzenia, bo to czynność niezbędna by człowiek przeżył. Niewątpliwie bez żywności nie ma życia.
==================================================
Studentka miała rację. To nie jedzenie uzależnia, tylko określone składniki pokarmowe, określone proces fizjologiczne.
@a cappella
bardzo dziękujemy!
@Wacław1
Termin „uzależnienie od jedzenia” (ang. food addiction) odnosi się do niekontrolowanego objadania się określonymi produktami spożywczymi, o określonym składzie. Składniki odżywcze nie są z natury uzależniające, bo w przeciwnym razie wszyscy kompulsywnie objadalibyśmy się słodyczami.
Ponadto, jedzenie o wysokiej zawartości tłuszczu może być w istocie uzależniające, jak wykazano eksperymentalnie między innymi 6 lat temu i opisano na łamach Nature Neuroscience:
http://www.nature.com/neuro/journal/v13/n5/abs/nn.2519.html
Z ciekawszych obserwacji wynika między innymi, że pokarmy wysokotłuszczowe mogą promować ekspresję i akumulację czynnika transkrypcyjnego delta Fos-B, który odgrywa istotną rolę w konstytuowaniu się uzależnienia (od jedzenia, psychostymulantów itd.) odpowiadając m.in. długoterminowe zmiany neuroanatomiczne:
http://www.biologicalpsychiatryjournal.com/article/S0006-3223(06)01220-0/abstract
https://www.ncbi.nlm.nih.gov/pmc/articles/PMC2653197/
To tylko wybrane, bardzo dobre przykłady na potencjał uzależniający produktów wysoko-tłuszczowych.
O takie przykłady m.in. będziemy opierać treści tego bloga.
Dziękujemy bardzo za link do strony.
Szczęśliwego Nowego Roku! 🙂
„Co więc możemy zrobić, by przetrwać w świecie niezliczonych pokus?”
………………
Jest tylko jeden sposób – trzeba jeść bardzo dużo tłuszczów nasyconych, pochodzenia zwierzęcego, najlepiej z gęsi, indyka,
odciąganego z mleka niepasteryzowanego,jaj kurzych, przynajmniej trzy razy więcej niż białka, produktów cukrowych śladowo.
Zapewniam, wyrzutów dopaminy przy takiej diecie, Państwo Szanowni, nie doznacie, fizjologicznych natręctw, żeby jeść tłuszczów coraz to więcej, tylko własnym rozumem można sobie dawkować potrawy z tłuszczem.
Zapewniam: po takiej diecie hemoroidy ustępują po trzech dniach.
Po takiej diecie, nawet wynoszenie śmieci nie jest tragedią.
Uzależnienie – nie wchodzi w grę, ponieważ trzeba się przymuszać do takiej diety, ale w tę drugą stronę, w tę dającą zdrowie, siły witalne, chęć do życia….
polecam, na NOWY 2017 ROK.
Z całego serca, całkowicie altruistycznie…
Metoda jest sprawdzona, jeszcze dodam, przy takiej diecie wszelkie głupoty uciekają człowiekowi z głowy, same, bez niczyjej zgody,
przymuszania.
A to daję na deser noworoczny, takich doniesień medialnych jest wiele,
http://www.msn.com/pl-pl/zdrowie/nasze-zdrowie/t%C5%82uszcze-wcale-nie-s%C4%85-z%C5%82e-naukowcy-m%C3%B3wi%C4%85-%C5%BCe-nie-s%C4%85-a%C5%BC-tak-szkodliwe/ar-AAlhJsJ?li=AA51Z1&ocid=spartanntp
Jestem jadłoholikiem 😐 waże 63 kilo, (170cm) ale bardzo chciałbym zrzucić choć trzy 😐 Codziennie pływam, czasem opuszczę dzień, ale często zdarza się że idę 2x dziennie, oprócz tego codziennie biegam. Niestety jak dorwę coś smacznego do jedzenia, to jem aż sie skończy :O jedyny sposób to nie trzymać nic do jedzenia w domu, i broń Boże nie kupować większych porcji że „starczy na dwa razy”