Wigilia bez karpia: dla zdrowia, środowiska i spokoju sumienia?

Niektórzy nie wyobrażają sobie wigilii bez karpia, ceniąc jego walory smakowe i wierząc w wysokie wartości odżywcze. Z kolei inni najchętniej by go na wigilijnym stole nie widzieli. Są i tacy, którzy z jego jedzenia po prostu zrezygnowali. Taką decyzję mogą wspierać trzy konkretne powody. Oto one.

1. Powody żywieniowe
Mięso karpia jest stosunkowo tłuste (do 7 proc. zawartości tłuszczu), a na domiar złego charakteryzuje się niekorzystnym stosunkiem kwasów omega-6 do omega-3 (nawet 10:1). W porównaniu z takimi rybami jak łosoś czy pstrąg mięso karpia zawiera dużo tych pierwszych, a niewiele tych drugich.

Choć jedna i druga grupa kwasów pełni funkcje biologiczne, szczególnie istotny jest ich wzajemny stosunek w spożywanych pokarmach. Sugeruje się, że w diecie ludzi pierwotnych wynosił on 2:1 bądź nawet 1:1, a według obecnych zaleceń powinien kształtować się na poziomie 4:1 bądź niższym. Mieszkańcy krajów rozwiniętych mają tendencję do znacznego zawyżania tej proporcji, spożywając nawet 15-krotnie razy więcej kwasów omega-6 niż omega-3 (stosunek 15:1 lub wyższy), co może wywoływać efekty prozapalane i protrombotycze, a także sprzyjać rozwojowi miażdżycy i cukrzycy.

Może warto więc zrezygnować z wigilijnego karpia, a zadbać o zwiększoną podaż kwasów omega-3 w swojej diecie?

2. Powody środowiskowe
Zajadanie się karpiem w wigilię przez wielu Polaków jest postrzegane jako ważna, typowo polska, odwieczna tradycja. Z niedowierzaniem przyjmują fakt, że nie jest to gatunek rodzimy, a do centralnej Europy trafił z regionu zlewisk Morza Czarnego, Aralskiego i Kaspijskiego. Do Polski sprowadzony został najprawdopodobniej przez cystersów na przełomie XII i XIII wieku. Natomiast jego stała obecność na wigilijnym stole nawiązuje, o zgrozo, do czasów niedostatków żywności w PRL, kiedy to był w czasie przedświątecznym jedyną dostępną świeżą rybą.

Obecnie Polska należy do europejskich potentatów hodowli karpia (wysokość produkcji w 2015 roku wyniosła 19 tys. ton). Prowadzona jest ona często w stawach usytuowanych w atrakcyjnych krajobrazowo i cennych przyrodniczo dolinach rzek. Intensywne dokarmianie sprzyja szybkiemu wzrostowi karpia, ale prowadzi też do odprowadzania do wód rzecznych istotnych ilości związków biogennych (azotu i fosforu), które sprzyjają eutrofizacji i towarzyszącym jej zmianom biologicznym.

Choć pod względem negatywnego wpływu na środowisko wodne hodowla karpia i rybactwo śródlądowe nie może się równać np. z rolnictwem, to w skali lokalnej odgrywa istotną rolę. Stawy hodowlane typu karpiowego (przy produkcji >4 ton z 1 ha powierzchni użytkowej) zostały zresztą wpisane na listę przedsięwzięć, które mogą potencjalnie znacząco oddziaływać na środowisko (więcej informacji: Dz.U.10.213.1397).

Poza hodowlą karp jest jednym z gatunków ryb, którym zarybia się polskie jeziora. Bytuje w nich przy dnie, w którym poszukuje pokarmu, głęboko ryjąc. Prowadzić to może potencjalnie do różnych negatywnych skutków: uszkodzenia korzeni roślin, zmętnienia wody i uwalniania substancji „uwięzionych” w osadzie, między innymi związków fosforu sprzyjających eutrofizacji, rozwojowi fitoplanktonu i jego zakwitom. Stan ekologiczny polskich jezior z różnych przyczyn daleki jest od zadowalającego, a dalsza introdukcja karpia na pewno nie posłuży jego poprawie.

Nasze wody przed dramatycznymi skutkami występowania karpia chroni niewielki stopień rozrodu – niskie temperatury nie sprzyjają wysokiej przeżywalności składanej ikry. W innych warunkach klimatycznych karp jest jednak groźnym gatunkiem inwazyjnym. W Stanach Zjednoczonych pierwszy raz wprowadzono go nieco ponad sto lat temu, a do dziś zdążył on opanować ogromną liczbę jezior, wywołać istotne zmiany warunków fizyko-chemicznych ich wód i stać się jednym z ważniejszych czynników powodujących spadek bioróżnorodności i zaburzenia funkcjonowania słodkowodnych zbiorników wodnych.

Nic dziwnego, że przez niektórych badaczy został uznany za jeden ze stu najbardziej inwazyjnych gatunków na świecie. Wpisany jest również na listę gatunków inwazyjnych w europejskiej bazie DAISIE (Delivering Alien Invasive Species Inventories for Europe).

Rezygnacja z wigilijnego karpia z pewnością nie zbawi świata, ale może być jednym z wielu przejawów troski o otaczające nas środowisko.

3. Powody etyczne
Sprzedawane corocznie w supermarketach żywe karpie są bardzo często przetrzymywane w fatalnych warunkach. Poupychane w ciasnych pojemnikach, często z brudną i słabo natlenioną wodą, później niesione do domów w foliowych siatkach. Choć pewne przysłowie odbiera rybom nawet głos, to w rzeczywistości nie tylko emitują one dźwięki, słyszą je (a karp potrafi się nawet nauczyć odróżniać muzykę klasyczną od bluesowej), ale również, na swój sposób, potrafią czuć.

Wierzymy, że to właśnie ta świadomość (a nie znacznie niższy odłów karpi w tym roku z powodów meteorologicznych) przyświecała zarządowi sieci supermarketów Bi1 (dawniej Real), gdy podejmował on przed kilkoma dniami decyzję o całkowitej rezygnacji z przedświątecznej sprzedaży żywych karpi w tym roku.

Zgodnie z prawem jeżeli żywe ryby są przetrzymywane lub transportowane w celu sprzedaży bez dostatecznej ilości wody (co uniemożliwia im oddychanie), trzymane w nadmiernym stłoczeniu lub kładzione na sklepowych ladach, to jest to przestępstwo, zagrożone karą dwóch lat pozbawienia wolności (podstawa prawna: art. 35 ust. 1a w związku z art. 6 ust. 1a oraz z art. 6 ust. 2 punkt 18 ustawy o ochronie zwierząt – Dz.U. z 2017 r. poz. 1840). Jeśli jesteśmy świadkiem takich działań, najlepiej udokumentować je, kręcąc film i robiąc zdjęcia, a następnie powiadomić policję o podejrzeniu możliwości popełnienia przestępstwa. Policja musi interweniować!

Niezależnie od tego dobrze jest powiadomić jedną z organizacji pozarządowych, jak Klub Gaja lub fundacja Viva!, a dokumentację zamieścić np. na profilu facebookowym danego sprzedawcy. W zeszłym roku Sąd Najwyższy wydał pierwszy w historii wyrok w sprawie dotyczącej znęcania się nad karpiami podczas ich sprzedaży w okresie przedświątecznym, stwierdzając zarazem, że celem ustawy o ochronie zwierząt jest „faktyczna, a nie pozorna ochrona wszystkich zwierząt kręgowych – a więc także ryb – i nie ma powodów, by karpi tej ochrony pozbawiać”. Corocznie na sprzedawców, którzy karpiom nie zapewniają odpowiednich warunków bytowania, nakładane są mandaty.

Czy świąteczny czas pokoju naprawdę powinien wiązać się z zadawaniem cierpienia, choćby karpiom?

Rozsądnych i zdrowych wyborów!