Czy „zieloną krwią” można leczyć człowieka?
Chlorofil to zielony barwnik obecny w komórkach roślin i sinic. Jest związkiem niezbędnym w procesie fotosyntezy, umożliwia absorpcję energii ze światła i z tym na ogół się kojarzy. Zyskał jednak grono zwolenników, którzy nazywają go „zieloną krwią” i zachwalają jego rzekomo niezwykłe właściwości, w tym dotlenianie organizmu oraz leczenie anemii. Czy są ku temu podstawy?
Spójrzmy najpierw, co o tzw. zielonej krwi można przeczytać na niektórych stronach internetowych:
- „W leczeniu anemii bardzo ważnym składnikiem jest naturalny chlorofil, który jest o wiele bardziej efektywny od samego żelaza. Chlorofil oczyszcza krew oraz reaguje z hemoglobiną, zwiększając transport tlenu przez erytrocyty”.
- „Dostarczając do organizmu odpowiednie dawki chlorofilu, intensyfikujemy wytwarzanie tlenu. Dzięki temu wszystkie komórki stają się lepiej dotlenione. To ma znaczenie w kontekście oczyszczania organizmu z pierwiastków ciężkich i innych szkodliwych drobnoustrojów”.
- „Posiada także silne właściwości dotleniające, a po związaniu z tlenem rozprowadza go po organizmie w sposób podobny do hemoglobiny”.
Powyższe stwierdzenia mijają się zarówno z prawdą, jak i logiką. Ale po kolei.
Typowe wyjaśnienie medycznych właściwości chlorofilu sprowadza się nierzadko wyłącznie do podobieństwa jego struktury do hemoglobiny. Chlorofil ma pierścień porfirynowy podobny do tego występującego w hemie. Główna różnica, pozornie nieduża, polega na tym, że w jego centrum znajduje się atom magnezu, a nie żelaza.
Czy taka „drobna” różnica może naprawdę mieć znaczenie? Spójrzmy najpierw na podobieństwa między innymi związkami:
- Estradiol i testosteron różnią się jedynie grupą funkcyjną przy tym samym szkielecie węglowym.
- Niesławny talidomid to związek posiadający dwa enancjomery: R i S (cząsteczki będące swoim lustrzanym odbiciem). Enancjomer R odpowiada za działanie uspokajające. W leku natomiast zastosowano zarówno enancjomer R, jak i S. Jak się później okazało, ten drugi wykazywał silne działanie teratogenne, powodując uszkodzenia DNA płodu i w następstwie poważne wrodzone defekty.
- Jeden z enancjomerów naproksenu jest wykorzystywany w leczeniu bólów reumatycznych, drugi natomiast jest toksyczny dla wątroby.
Powyższe pary związków są praktycznie niemal takie same. Względne podobieństwo strukturalne cząsteczek wcale nie musi oznaczać podobnego działania. A zatem posługiwanie się argumentem takiego podobieństwa, przy jednoczesnym ignorowaniu różnic, to kiepski pomysł.
Chlorofil i dotlenianie organizmu
Główną funkcją hemoglobiny jest transportowanie tlenu, natomiast chlorofilu – wychwytywanie kwantów światła o określonej długości fali i przekazywanie energii wzbudzenia do centrum reakcji fotoukładu. Z tego punktu widzenia to dwa różne światy – i to już powinno nasuwać nam pewne wątpliwości.
Chlorofil nie rozprowadza tlenu we krwi tak jak hemoglobina, nie ułatwia jej tego ani nie intensyfikuje wytwarzania tlenu w naszym organizmie. I właściwie jak mielibyśmy go wytwarzać? Proces fotosyntezy wymaga dostępu światła, którego wewnątrz naszego organizmu brakuje, a sam chlorofil musi być zorganizowany w strukturach komórkowych takich jak chloroplasty, które są niszczone podczas trawienia. Ale przyjmijmy, zupełnie ignorując powyższe fakty, że tlen jednak by w przewodzie pokarmowym powstał. W jaki sposób miałby być rozprowadzony po organizmie? Przekazanie go hemoglobinie ma przecież miejsce w pęcherzykach płucnych…
Chlorofil i leczenie anemii
Chemiczne podobieństwa pigmentu krwi i roślin faktycznie znajdowało się niegdyś w kręgu zainteresowań pod kątem wykorzystania tego drugiego w leczeniu anemii. Choć w zasadzie naukowe prace raczej skupiały się na pochodnych chlorofilu. W przeciwieństwie do niego cechują się znacznie większą rozpuszczalnością, a co za tym idzie – są łatwiej wchłanianie z przewodu pokarmowego.
Oczywiście bardzo niski poziom absorpcji samego chlorofilu nie musi przekreślać jego potencjalnie korzystnego działania. Przypuszcza się, że chlorofil (i jego pochodne) może w przewodzie pokarmowym tworzyć kompleksy ze związkami kancerogennymi, dzięki czemu są one z niego wydalane.
Przejdźmy jednak do działania obwodowego tych pochodnych, czyli chlorofilin. Związki te mogą nieznacznie się różnić, choć najczęściej mają postać (rozpuszczalnych w wodzie) sodowych soli kompleksów miedziowych chlorofili. Są to pochodne półsyntetyczne, gdzie magnez jest zastępowany miedzią, a tracony jest fitolowy ogon chlorofilu. Większość właściwości, które przypisuje się chlorofilowi, tak naprawdę dotyczy chlorofiliny. Jest obecnie stosowana jako barwnik, substancja pochłaniająca zapachy (m.in. wydalin człowieka), składnik maści przyspieszających gojenie ran oraz kosmetyków dla cery z trądzikiem, zaczerwienieniami czy rozszerzonymi porami. Znany jest jej silny potencjał antyoksydacyjny, przeciwzapalny, przeciwdrobnoustrojowy oraz chemoprewencyjny (zapobiegający rozwojowi nowotworów). Stąd też duże zainteresowanie tym związkiem jako składnikiem diety. Faktycznie wyniki badań eksperymentalnych nad jego potencjałem leczniczym są bardzo obiecujące.
Chlorofilina i anemia
Już w zeszłym stuleciu zauważono, że podawanie anemicznym zwierzętom (a później pacjentom) chlorofiliny skutkowało szybszą regeneracją poziomu hemoglobiny i zawierających ją krwinek czerwonych niż podczas leczenia wyłącznie żelazem. Obserwowano również poprawę samopoczucia i zwiększony apetyt. Sugerowano więc, że organizm jest w stanie wykorzystać już wstępnie uformowane substancje pirolowe do budowy hemoglobiny. Jednak okazało się, że podawanie samych pochodnych chlorofilu, bez żelaza, nie wywierało żadnej poprawy w niedokrwistości.
Badane są również kompleksy pochodnych chlorofilu zawierające żelazo zamiast miedzi. Ich pierwotnym źródłem jest m.in. ekstrakt z odchodów gąsienic jedwabnika, które żywią się liśćmi roślin. Badania prowadzone na zwierzętach sugerują korzystny wpływ takich pochodnych nie tylko na poziom żelaza, ale i na złożoną gospodarkę tym pierwiastkiem. Dotychczasowe dane potwierdzają zatem, że chlorofil i anemię coś łączy. Choć nie tak wiele, jak sugerują media – zazwyczaj bywa tak, że prawda naukowa nieco rozmija się z „prawdą ekranu”.
Sok z trawy pszenicznej a anemia
Produktem często polecanym w anemii jest też bogaty w chlorofil sok z trawy pszenicznej. Nowsze badania dostarczają pewnych dowodów na jego korzystny wpływ w przypadku chorób takich jak beta-talasemia (zaburzenie genetyczne, które objawia się anemią wskutek niszczenia nieprawidłowo formowanych erytrocytów) czy anemia hemolityczna (wynikająca z rozpadu czerwonych krwinek). Jednak efekty przypisuje się tutaj nie chlorofilowi, który nie jest praktycznie wchłaniany, lecz związkom antyoksydacyjnym – w tym flawonoidom i witaminie E. Najpewniej to dzięki nim wydłuża się czas przeżycia nowo powstałych erytrocytów oraz tych pozyskanych poprzez transfuzję krwi.
Należy mieć na uwadze, że dotychczasowe wyniki prac nad chlorofilem i jego pochodnymi nie zawsze były spójne oraz było ich stosunkowo mało. Niewiele też wiadomo na temat różnic we wchłanianiu i bioaktywności różnych pochodnych chlorofilu oraz zależności tych procesów od trawienia w układzie pokarmowym czy obróbki takiej jak np. wyciskanie soku. Z dotychczasowych badań nie powinno się wyciągać żadnych definitywnych wniosków, a tym bardziej sugerować stosowania chlorofilu i jego pochodnych jako alternatywy dla konwencjonalnego leczenia anemii.
Ostrożnie z suplementami
Do suplementów diety – czyli środków spożywczych – z zasady warto podchodzić z rezerwą z uwagi na brak pewności co do ich składu, jakości oraz działania terapeutycznego, które niektórzy producenci starają się nachalnie sugerować. Suplementy nie są lekami. Oczywiście, w indywidualnych przypadkach suplementy są warte rozważenia, jednak zwykle korzystniej jest polegać na dobrze przebadanych składnikach czy metodach leczenia. A niezależnie od tego warto pamiętać o podstawowym znaczeniu odpowiedniego odżywiania. Suplementy nie zastąpią zbilansowanej diety.
Na koniec jeszcze jedna ciekawostka. Mówi się, że zielone warzywa są świetnym źródłem magnezu. Faktycznie – jak jest chlorofil, to będzie i magnez. Jednak w przeciętnej diecie jego ilość związana z chlorofilem stanowi bardzo niewielki procent całej ilości magnezu z pożywienia. Na pewno jest on większy, jeśli spożywa się dużo zielonych warzyw – co jak najbardziej warto czynić. Natomiast znacznie prościej i szybciej dostarczymy magnez z innych źródeł, takich jak kasza gryczana czy rośliny strączkowe.
Werdykt: zbilansowana dieta, a nie chlorofil
Podsumowując, chlorofil to niewątpliwie fascynujący związek chemiczny. Ale przede wszystkim z powodu jego właściwości do absorbowania światła, czerwonego i niebieskiego, a odbijania zielonego – co zresztą decyduje o tym, że widzimy taką, a nie inną jego barwę. Nie ma natomiast podstaw, by przypisywać mu niesamowite właściwości lecznicze. Może zamiast ulegać kolejnej modzie, warto postawić na zbilansowaną, zróżnicowaną dietę, a problemy z gospodarką żelazem leczyć w sposób wynikający z dowodów naukowych?
Aleksandra Kurczyńska jest laureatką Ogólnopolskiego Konkursu „Popularyzator Dietetyki 2020”. Jej praca zdobyła III nagrodę ex aequo. Gratulujemy!
Komentarze
Można. Ale nieskutecznie.
Wątróbka raz w tygodniu załatwia problem żelaza i nie tylko całkiem skutecznie.