Wege-news #7
Publikujemy kolejny przegląd badań naukowych, w których przedmiotem dociekań był wpływ diety wegetariańskiej na wykładniki zdrowia człowieka. Serdecznie zapraszamy do lektury!
Zanim jednak przejdziemy do omówienia najnowszych wyników, kilka słów chcielibyśmy poświęcić rodzajom badań, do których często się w naszych wpisach odwołujemy. Uważny czytelnik zauważył, że często podajemy, czy omawiane badanie było „kliniczne”, „kohortowe”, a może był to „opis przypadku”. To bardzo ważna informacja, wskazuje bowiem na poziom wiarygodności dowodu. Co zatem znaczą te wszystkie terminy?
Większość badań, do których nawiązujemy przy opracowywaniu Wege-newsów, ma charakter obserwacyjny. Są to:
– badania ekologiczne/epidemiologiczne – analizy porównawcze wskaźników epidemiologicznych dotyczących zachorowalności czy śmiertelności w odniesieniu do danych statystycznych w skali makro, np. odniesienie częstości występowania samobójstw w różnych regionach świata do stężenia litu w… (o tym za pewien czas napiszemy na blogu!).
– badania przekrojowe – określające związek między występowaniem określonego stanu a ekspozycją na dany czynnik w populacji w jednym punkcie czasowym. W tego typu badaniach niemożliwe jest jednoznaczne ustalenie związku przyczynowego i jego kierunku. Na przykład badanie, w którym u osób otyłych stwierdzi się zwyrodnienie stawów, nie pozwala jednoznacznie określić, czy to otyłość jest przyczyną tej przypadłości, czy może zwyrodnienie, ograniczając ruch fizyczny, sprzyja przybieraniu na masie.
– badania kliniczno-kontrolne – porównujące retrospektywnie (wstecznie) ekspozycję na różne czynniki w grupie osób, u których wystąpił interesujący badaczy tzw. punkt końcowy (np. zachorowanie), z ekspozycją w odpowiednio dobranej grupie kontrolnej, u których dany punkt końcowy nie wystąpił. Jako przykład można podać badanie, w którym u kobiet przyjmowanych do kliniki onkologicznej z rozpoznaniem raka piersi ustalano wieloletnie nawyki żywieniowe (np. stosowanie diety wegetariańskiej przez całe życie) i na tej podstawie określono, czy mogą one mieć wpływ na ryzyko wystąpienia choroby poprzez porównanie do dopasowanej wiekowo i socjoekonomicznie grupy kontrolnej złożonej z kobiet, który nie zachorowały na raka piersi (na marginesie, według opublikowanego badania przeprowadzonego w Indiach wieloletni wegetarianizm nie zwiększał ryzyka zachorowania).
– badania kohortowe – prospektywnie oceniające wystąpienie określonego punktu końcowego w grupach osób (kohortach) narażonych i nienarażonych na dany czynnik, u których na początku obserwacji czynnik ten nie występował. Przykładem może być badanie, w którym zdrowych uczestników podzielono na grupy w zależności od stosowanej diety (tradycyjnej, wegetariańskiej), a następnie po określonym okresie czasu (latach) dokonano porównania częstości występowania cukrzycy typu II i na tej podstawie określono, czy dana dieta może mieć istotny wpływ na ryzyko jej występowania (w przytoczonym przykładzie wegetarianizm istotnie je zmniejszał).
– badania longitudinalne – mierzące w wybranej grupie określone parametry w regularnych odstępach czasu przez jego dłuższy. Przykładem może być chociażby mierzenie składu mineralnego mleka tych samych kobiet w różnych okresach od rozpoczęcia laktacji.
Często też przytaczamy wyniki badań klinicznych, które należą do rodzaju badań eksperymentalnych, interwencyjnych, mających na celu sprawdzenie, czy dany lek, metoda prewencji bądź terapii chorób jest bezpieczna i na ile jest skuteczna. Istotne w ocenie wiarygodności uzyskanych danych jest to, czy badanie tego typu było randomizowane (losowo przydzielano uczestników do badanych grup), niezaślepione (badacz wiedział, do jakich grup przydzielono badanych uczestników, a ci wiedzieli, w jakich grupach się znajdują), zaślepione pojedynczo (tylko badacz wiedział, w jakiej grupie znajdują się analizowani uczestnicy) lub podwójnie (ani badacz nie wiedział, jakich uczestników bada, ani oni nie wiedzieli, w jakiej grupie się znajdowali), czy było kontrolowane przez placebo (którego zastosowanie przy badaniach klinicznych dotyczących interwencji dietetycznych jest często niemożliwe), oraz czy miało charakter krzyżowy (w którym każdy jego uczestnik otrzymuje naprzemiennie zarówno leczenie eksperymentalne, jak i kontrolne w określonej kolejności i o określonym czasie trwania).
Ponadto w naszych wpisach często odwołujemy się do publikacji przeglądowych, które na podstawie opublikowanych wcześniej prac przedstawiają istniejący stan wiedzy z danej dziedziny, oraz metaanalizy, których celem jest ilościowa synteza wyników wcześniej przeprowadzonych badań dotyczących tego samego pytania klinicznego. Innymi słowy, analiza statystyczna wyników uzyskanych w wielu różnych badaniach, które są ze sobą porównywalne. Przykładem może być metaanaliza wykonana na podstawie 11 badań klinicznych, których celem było sprawdzenie, czy dieta wegetariańska może być skuteczną metodą regulacji gospodarki lipidowej (okazuje się, że tak, zwłaszcza w odniesieniu do korzystnych zmian poziomu cholesterolu LDL i HDL). Metaanalizy, zwłaszcza wykonane na podstawie randomizowanych badań klinicznych, cechują najwyższa wiarygodność dowodu i najniższe ryzyko błędu.
I po tym krótkim (mamy nadzieję, że chociaż nie przydługim!) wprowadzeniu metodologicznym zapraszamy wreszcie na przegląd Wege-news, zorganizowany tym razem wokół trzech, jak sądzimy istotnych, pytań badawczych.
Czy wegetarianizm ma wpływ na skład mleka?
Jak już wielokrotnie wspominaliśmy w naszych wpisach, w opinii wielu naukowych towarzystw żywieniowych na świecie zbilansowana dieta wegetariańska, w tym wegańska, jest w pełni odpowiednia na każdym etapie życia, także w ciąży i w okresie laktacji. Nie zmienia to faktu, że wiele mam wegetarianek martwi się bądź spotyka się z obawami bliskich, czy produkowany przez nie pokarm ma wystarczającą wartość odżywczą.
Badanie przekrojowe przeprowadzone w Stanach Zjednoczonych na grupie 74 kobiet w okresie laktacji wykazało, że w porównaniu z kobietami stosującymi dietę tradycyjną bądź wegetariańską mleko weganek zawierało istotnie wyższe stężenie nienasyconych kwasów tłuszczowych, w tym omega-3, i bardziej korzystny stosunek kwasów omega-3 do omega-6, a niższe stężenie szkodliwych tłuszczów trans oraz tłuszczów nasyconych. Poziom kwasu dokozaheksaenowego, znanego pod skrótem DHA, który ma istotny wpływ na rozwój układu nerwowego dziecka, był w mleku niski niezależnie od stosowanej diety i prawdopodobnie wynikał z niskiej podaży ryb i owoców morza oraz braku suplementacji diety. Zatem niezależnie od diety warto rozważyć suplementację DHA bądź w przypadku diety tradycyjnej zwiększyć podaż ryb bogatych w DHA, np. łososia. Na rynku dostępne są także preparaty, w których DHA pozyskano ze źródeł niezwierzęcych, odpowiednie dla wegetarian i wegan.
Niewątpliwą obawą wegan jest niedobór witaminy B12. Jest ona co prawda produkowana przez bakterie, ale przede wszystkim te związane z produktami odzwierzęcymi. Objawy niedoboru, które na ogół pojawiają się po kilkuletniej, zbyt niskiej podaży tej witaminy, związane są m.in. z zaburzeniami w funkcjonowaniu układu nerwowego, w tym też z zanikiem nerwu wzrokowego. Ogromnie istotne jest więc dostarczanie dziecku odpowiedniej ilości tej witaminy z mlekiem matki podczas karmienia piersią. Badanie przeprowadzone na tej samej grupie kobiet, w której analizowano skład tłuszczów, wskazuje, iż niski poziom witaminy B12 w mleku (<310 pmol/L) występował u podobnego odsetka weganek (19 proc.), wegetarianek (18 proc.) i osób stosujących dietę tradycyjną (15 proc.). Kobiety te w większości stosowały jednak suplementy witaminy B12 i to w dawkach przekraczających rekomendowane poziomy, co może wskazywać na zaburzenia związane z jej wchłanianiem bądź gospodarką. Co ciekawe, z badania wynika również, że wyższe stężenia tej witaminy obserwowano u kobiet stosujących jednoskładnikowe suplementy B12, a nie takie, w których jest ona tylko jednym z wielu związków.
Pozytywną wiadomością jest niedawne doniesienie na łamach „Chemosphere”, iż stężenie polifenoli, roślinnych metabolitów o przeciwutleniającym i przeciwzapalnym działaniu, rośnie w mleku wraz ze spożyciem warzyw przez karmiącą matkę i ma pozytywny wpływ na właściwości antyoksydacyjne mleka. Z kolei wcześniejsze badania wskazały, że mleko wegetarianek może charakteryzować się wyższym stężeniem selenu i zawierającego selenocysteinę enzymu peroksydazy glutationowej (o antyoksydacyjnym działaniu), co nie wydaje się związane z podażą tego pierwiastka z dietą.
Podsumowując, w okresie laktacji wskazane wydaje się zwiększenie podaży warzyw w diecie matki – bez znaczenia, czy jest wegetarianką.
Czy istnieje związek między ryzykiem nieswoistego zapalenia jelit a dietą wegetariańską?
Nieswoiste zapalenia jelit (IBD) to grupa chorób o podłożu autoimmunologicznym, które charakteryzują się przewlekłym stanem zapalnym układu pokarmowego i w istotny sposób obniżają jakość życia pacjenta. Najczęściej stwierdza się je pośród populacji krajów rozwiniętych Europy, w USA oraz krajach azjatyckich, w których upowszechnia się tzw. zachodni styl życia. IBD dzieli się na wrzodziejące zapalenie jelit (UC) oraz chorobę Leśniowskiego-Crohna. W przypadku tej pierwszej zmiany zapalne obecne są jedynie w jelicie grubym, mają charakter ciągły, podczas gdy w przypadku tej drugiej zmiany mogą występować na całej długości układu pokarmowego i mieć charakter odcinkowy. Etiologia tych chorób obejmuje zarówno czynniki genetyczne, jak i środowiskowe.
Jak wynika z opublikowanego ostatnio wieloośrodkowego badania prospektywnego, obejmującego łącznie ponad tysiąc pacjentów z IBD, stosowanie diety wegetariańskiej miało ochronny wpływ na występowanie UC, zmniejszając ryzyko jej wystąpienia względem grupy kontrolnej średnio aż o 79 proc. Zaskakująco jednak dieta ta zwiększała, o 18 proc., ryzyko choroby Leśniowskiego-Crohna. Różnice te trudno jednoznacznie wyjaśnić, choć jest możliwe, że związane są one z inną charakterystyką tych dwóch chorób i umiejscowieniem się zachodzących pod ich wpływem zmian. Podobne różnice zaobserwowano wcześniej w przypadku palenia papierosów, które okazuje się czynnikiem ochronnym w UC, ale zwiększa ryzyko wystąpienia choroby Leśniowskiego-Crohna. Wcześniejsze badania wskazały, że ograniczenie spożycia mięsa przez pacjentów z chorobą Leśniowskiego-Crohna i stosowanie diety semi-wegetariańskiej (warzywa i owoce, dieta dopuszcza także jaja i nabiał, konsumpcję ryby raz w tygodniu, a mięsa raz na dwa tygodnie) może przedłużać korzystnie okresy jej remisji. Nie ulega wątpliwości, że zależności między IBD a dietą wegetariańską, choć z pewnością niejednoznaczne z powodu złożoności tych chorób, warte są dalszych badań.
W związku z powyższym wydaje się zasadne rozważenie ograniczenia konsumpcji mięsa i innych produktów odzwierzęcych przez osoby chorujące na IBD.
Czy diety wegetariańskie mogą być przyczyną problemów stomatologicznych?
Dziś wiemy na pewno, że skład mikrobioty jelit (tj. bakterii, archeonów, wirusów i grzybów) pozostaje w dużej mierze w związku z nawykami żywieniowymi. Na przykład, jak wynika z badania opublikowanego w zeszłym roku, weganie charakteryzują się zdecydowanie wyższym stosunkiem bakterii z typu Bacteroidetes do tych z typu Firmicutes. Wydaje się to obserwacją korzystną, bo zaburzenia tego stosunku na korzyść bakterii Firmicutes mogą być potencjalnym czynnikiem ryzyka otyłości – warto jednak wspomnieć, że co do tej kwestii nie ma obecnie jednomyślności.
Zdecydowanie mniej natomiast wiadomo o tym, czy i w jaki sposób diety wegetariańskie mogą wpływać na skład mikroflory jamy ustnej. Jak wspominaliśmy w Wege-news #3, pilotażowe badanie wykazało, iż w jamie ustnej wegetarian zdecydowanie częściej stwierdza się rzadkie gatunki drożdżaków (Candida), takie jak C. glabrata, C. tropicalis i C. krusei, które mogą być potencjalnie patogenne, a jednocześnie odporne na konwencjonalne leczenie przeciwgrzybiczne. Z kolei w innym badaniu, opublikowanym niedawno na łamach „Science Reports”, stwierdzono, iż w jamie ustnej zdrowych wegan zdecydowanie częściej występują bakterie wywołujące paradontozę, czyli stan zapalany przyzębia, takie jak Campylobacter rectus i Porphyromonas endodontalis.
Z poczynionych obserwacji nie wynika jednak, iż wegetarianie częściej cierpią na drożdżycę bądź choroby przyzębia – takie aspekty wymagałyby osobnych badań epidemiologicznych lub kohortowych. Pilotażowe badanie, przeprowadzone na małej grupie włoskich wegan, wykazały jednak, że odznaczają się oni większym stopniem demineralizacji zębów, co z kolei zwiększa ich podatność na procesy próchnicze. Najczęstszą przyczyną takich kłopotów jest nieprawidłowa higiena jamy ustnej i powstawanie płytki nazębnej, w skład której wchodzą bakterie produkujące kwasy prowadzące do utraty składników mineralnych w szkliwie. Na szczęście zjawisko to można również u wegan powstrzymać, stosując codziennie preparaty z aminofluorkiem do miejscowej fluoryzacji szkliwa.
Powyższe doniesienia są ważne w kontekście ochrony zdrowia osób stosujących diety wegetariańskie, bo mogą one stanowić grupę podwyższonego ryzyka problemów stomatologicznych i związanych z nimi poważnych skutków zdrowotnych. Dlatego warto, by osoby na diecie wegetariańskiej zwróciły szczególną uwagę na higienę jamy ustnej.
Do następnego razu!
Komentarze
Uważam, że każdy powinien sam znaleźć optymalną dietę dla siebie kierując się intuicją. Ja np. w swojej umiarkowanej diecie stosuję soki z warzyw i owoców, aby uzupełnić w witaminy i enzymy. Soki wraz z witaminami skutecznie dbają nie tylko o zdrowie ale też o urodę i dają zastrzyk energii. Myślę, że umiar w jedzeniu na korzyść jakości dobrze każdemu wyjdzie na zdrowie.
„”każdy powinien sam znaleźć optymalną dietę dla siebie kierując się intuicją.””
Totalna bzdura, z góry przepraszam autora tego cytatu.
Żeby żyć, my ludzie, potrzebujeny tylko i wyłącznie energii, tej z wnętrza Ziemi,
ze Słońca, z pokarmów,z powietrza, z paliw kopalnych…. Olej lniany, rzepakowy,nie różni się,chemicznie, od oleju napędowego, tego ze stacji benzynowej. Jeszcze nie stosuję ropy naftowej do karmienia swojego organizmu, z prozaicznego powodu; określone składniki pokarmowe są tańsze od oleju napędowgo, równie łatwe do zdobycia. Szukam pokarmów z których mój ludzki „generator” , biochemiczny, bioelektroniczny potrafi wydobyć ze zjadanych pokamów możliwie dużo wodoru, a potem wszystlo leci jak z przysłowiowego „płatka”.
Podobno cały Wszechświat składa się w 99% z wodoru. Sami jesteśmy , podobno, energią, do tego elekktromagnetyczną, tylko zagęszczoną .Podobno najwięcej w nas jest duszy, a ciało stanowi niewielką jej część, niezwykle ferelną,tylo dlatego, że nie potrafimy naszego ciała szanować.
Człowiek szuka dla siebie optymalej diety, bezskutecznie, od tego momentu jak stał się homo sapiens. Widicznie brakuje mu rozumu, jeszcze, aby mógł stworzyć dla siebie optymalny model odżywiania.
Przemknąłem po blogach na tym portalu i zauważyłem, że jako jedyni prowadzicie państwo blog prozdrowotny w temacie żywienie. Sam staram odżywiać się zdrowo, dbać o wagę, ciśnienie, puls itd. Wiem jednak z własnego doświadczenia, a i wy wtrącacie to mimochodem, że samo prawidłowe odżywianie i dieta(nie tylko vegan, jarosz itd…) to o kant stołu. Bez uprawiania sportu i to dość intensywnego i regularnego te wszystkie mądrości żywieniowe nie będą miały efektu, a jeśli już to bardzo ograniczony.
Czy nie byłoby dobrym pomysłem, gdyby Polityka wprowadziła, wpuściła blog o tematyce fitness ciała, gdzie można by poza naukowymi rewelacjami np. o przyroście bądź zaniku masy mięśniowej, treningu siłowym czy też kardio poczytać o konkretnych ćwiczeniach czy też zachowaniach wpływających na naszą kondycję, zdrowie i to wszystko poparte badaniami naukowymi kończącymi się na „metaanalizie”. 🙂
Taki blog mógłby także zachęcać do czytania innych autorów w ramach odpoczynku po treningu.
Witoldzie, w pełni podzielamy Twój pogląd związany z koniecznością łączenia żywienia z aktywnością fizyczną. Liczymy na to, że jeżeli ktoś decyduje się na przemyślane zmiany to też to uwzględnia, więc jedynie przypominamy o tym od czasu do czasu. Może jednak za jakiś czas zaczniemy to rozbudowywać 🙂