Słodkie tajemnice fruktozy
Jeszcze niedawno uważano fruktozę za idealny zamiennik sacharozy, szczególnie dla osób cierpiących na cukrzycę. Przemawiać miał za nią niski indeks glikemiczny, bo w porównaniu z tradycyjnym cukrem jej spożycie nie wiąże się z gwałtownym skokiem poziomu glukozy we krwi. Dodatkowym argumentem za jej stosowaniem miała być wyższa od sacharozy siła słodzenia.
Obecnie jednak fruktozowy entuzjazm znacznie osłabł. Niektórzy wręcz straszą, że fruktoza to nic innego jak trucizna, „słodki morderca” czy „biała śmierć”, prowadząca do otyłości i odpowiedzialna za rozwój chorób układu sercowo-naczyniowego i cukrzycy. Czy rzeczywiście powinniśmy się jej bać, a może wręcz bezwzględnie unikać?
Zarówno fruktoza, jak i glukoza zaliczane są do cukrów prostych, mają też taki sam wzór sumaryczny (C6H12O6). Różnią się jednak strukturalnym rozmieszczeniem atomów.
Glukoza jest uniwersalnym substratem energetycznym dla wszystkich komórek, szczególnie dla erytrocytów i komórek nerwowych. Organizm magazynuje jej zapasy w wątrobie oraz mięśniach, a nadmiar przekształca w kwasy tłuszczowe.
Jak wykazano, spożywanie glukozy i fruktozy (najlepiej w stosunku 2:1) znacząco zwiększa wykorzystanie glukozy jako źródła energii podczas intensywnego wysiłku. Fruktoza w wyniku przemian staje się również źródłem energii dla komórek wątroby i bierze udział w glikogenezie, czyli procesie syntezy glikogenu – cukrowego materiału zapasowego.
Czy spożywanie fruktozy może prowadzić do otyłości i chorób z nią związanych?
Niewątpliwie prawdą jest, że fruktoza jest wykorzystywana do produkcji tłuszczu w organizmie, jednak szacuje się, że stanowi to zaledwie 1 proc. jej przemian. Problem pojawia się wtedy, gdy nasza dieta zawiera za duże ilości tego cukru. Okazuje się, że organizm prawdopodobnie chętniej wykorzystuje fruktozę niż glukozę do syntezy kwasów tłuszczowych. Wydaje się więc, że pod tym względem czysta fruktoza wcale nie jest dużo zdrowsza od tradycyjnego cukru, który zawiera glukozę i fruktozę w mniej więcej równych proporcjach (1:1).
Fruktozy powinny unikać przede wszystkim osoby z zaburzeniami gospodarki lipidowej oraz z nadmierną masą ciała. Warto podkreślić, że może przyczynić się ona do podwyższenia poziomu kwasu moczowego we krwi, dlatego osoby chore na dnę moczanową powinny zrezygnować z produktów słodzonych tym cukrem. Ponadto część osób cierpi na nietolerancję fruktozy (fruktozemię), związaną z brakiem bądź niską aktywnością jednego z enzymów uczestniczących w metabolizmie tego cukru. Te osoby również powinny bezwzględnie unikać fruktozy.
Wadą fruktozy jest niewątpliwie to, że jej spożycie zaburza odczuwanie łaknienia. Fruktoza, w przeciwieństwie do tradycyjnego cukru (sacharozy), nie powoduje wzrostu poziomu insuliny i leptyny, czyli hormonu, który zmniejsza łaknienie. Na domiar złego nie hamuje ona wytwarzania greliny – hormonu odpowiedzialnego za odczuwanie głodu. Efektem tego jest zwiększenie apetytu, a w konsekwencji zwiększenie ilości przyjmowanego pokarmu. A to już niestety prosta droga do nadwagi i otyłości.
Wyniki różnych badań naukowych wskazują na zależność pomiędzy występowaniem otyłości, nadciśnienia i cukrzycy a zwiększoną dostępnością produktów spożywczych bogatych we fruktozę (głównie w postaci syropu glukozowo-fruktozowego). Taki trend jest szczególnie widoczny w Stanach Zjednoczonych, gdzie na sklepowych półkach dominuje żywność wysoko przetworzona. Przeprowadzone badania sugerują, że dla zdrowego człowieka fruktoza, owszem, może być szkodliwa, ale tylko wtedy, gdy jej spożycie wiąże się z nadwyżką przyjmowanych kalorii.
Wiele badań naukowych, przemawiających przeciwko fruktozie, przeprowadzono na gryzoniach, którym podawano bardzo duże ilości tego cukru. Przekształcanie fruktozy do tłuszczów zachodzi u tych zwierząt dużo intensywniej niż u ludzi – w warunkach umiarkowanej podaży proces ten stanowi 30 proc. wszystkich przemian fruktozy (dla porównania: u ludzi 1 proc.), a gdy myszy są przekarmiane – nawet ponad 50 proc. (u ludzi – nie więcej niż 5 proc.). Badania, które przeprowadzono z udziałem ludzi, również uwzględniają zazwyczaj skrajnie wysokie spożycie fruktozy.
A co z owocami?
Naturalnym źródłem fruktozy są owoce. Pamiętajmy jednak, że nie składają się one jedynie z cukru. Są też bardzo zasobnym źródłem witamin, antyoksydantów i błonnika, dlatego mogą, a nawet powinny znaleźć się w naszej diecie. Jak wykazano, spożywanie ich w umiarkowanych ilościach pomaga nawet zmniejszyć poziom cukru i insuliny we krwi, a także poprawia wrażliwość tkanek na insulinę.
Osobom borykającym się z tzw. insulinoopornością (czyli opornością tkanek na insulinę, która często współistnieje z cukrzycą typu II i otyłością) zaleca się codzienne spożywanie niewielkich ilości świeżych owoców. Uważać należy natomiast na owoce suszone, np. daktyle, figi, morele, śliwki i rodzynki, gdyż często zawierają znaczne ilości fruktozy, a na domiar złego bywają dodatkowo dosładzane.
Jak więc się okazuje, fruktoza nie jest wcale dużo lepsza ani gorsza od glukozy czy sacharozy. Nadmiar każdego z tych cukrów może prowadzić do wzrostu poziomu trójglicerydów we krwi, a także sprzyjać nadwadze i otyłości, szczególnie jeśli towarzyszy temu spożywanie nadmiernej ilości kalorii i niska aktywność fizyczna.
Jeżeli świadomie dostosowujemy naszą dietę do zapotrzebowania kalorycznego organizmu i dbamy o aktywność fizyczną, nie powinniśmy panicznie bać się cukrów prostych. Warto jednak przyglądać się etykietom produktów spożywczych i wybierać te, które nie zostały „podrasowane” słodkimi dodatkami.
Choć cukier w różnej postaci jawi się często jako sprawca wszystkich zdrowotnych nieszczęść, lista winowajców jest o wiele dłuższa: nasycone kwasy tłuszczowe, nadmiar białka w diecie, mała podaż błonnika pokarmowego, za małe spożycie wody… Ale o tym następnym razem.
Komentarze
Umiar, umiar, umiar. Jedzenie tylko wtedy gdy jest się głodnym, a nie ze strachu przed głodem. Nasz organizm w toku ewolucji nauczył się wydalać bądź spalać nawet szkodliwe składniki jedzenia, ale kapituluje przed nadmiarem jedzenia nawet najzdrowszego, bo sytość i nadwaga to wynalazki ostatniego stulecia i stąd biorą się wszelakie choroby cywilizacyjne. Nic nie stanie się jeśli raz w tygodniu pójdę do McDonalda, ale muszę wiedzieć, żeby już dzisiaj dać spokój z jedzeniem. Trzeba dać organizmowi czas na wysprzątanie i segregację tych „śmieci”, które się spożyło i będzie dobrze itd…Cukier w domu tabu, a wtedy nic się nie stanie jeśli na mieście zjem ciastko do niesłodzonej kawy.
Przy diecie „głodowej”, ale oczywiście w miarę urozmaiconej nie będziemy musieli wchodzić w dyskusje o szkodliwości bądź nieszkodliwości fruktozy, tłuszczu, a nawet alkoholu itd…
@Witold,
„sytość” wynalazkiem ostatniego stulecia? 😉
Z tego co pisze Autorka wynika, że fruktoza jest OK. Mi się wydaje, że błąd polega na przekonaniu, że skoro fruktoza jest o 40% bardziej slodzaca niż kuchenny cukier, a małym stopniu przekształca się w tłuszcz to slodzone fruktozą produkty są mniej tuczące podczas, gdy fruktoza nie daje uczucia sytości (w sumie to czy wiadomo dokładnie dlaczego?). Z kolei w ostatnich latach można wyczytać, że owoce są złe, bo mają fruktozę – tak jakby jeden składnik miał decydować o wartości odżywczej całego owoca…
dzięki za wyjaśnienie tych spraw łopatologicznie 🙂
„Glukoza jest uniwersalnym substratem energetycznym dla wszystkich komórek, szczególnie dla erytrocytów i komórek nerwowych. Organizm magazynuje jej zapasy w wątrobie oraz mięśniach, a nadmiar przekształca w kwasy tłuszczowe.”
=================================================
Takie myślenie w XXI wieku będzie musiało się zmienić, radykalnie.
Bo może się okazać, że wszystkie komórki naszego ciała otrzymują energię kwantowo,
bezpośrednio ze Słońca, oraz z pokarmów, które się do tego celu nadają.
Tylko tłuszcz wchodzi w grę.
W każdej komórce zachodzi proces utylizacji cukrów i białek.
Pojawia się głód, niedobór energii. Komórki pozbawione energii wpadają w stan chorobowy.
To przy zbyt ograniczonej ilości tłuszczu w diecie pojawiają się choroby cywilizacyjne.
Z calym szacunkiem dla Polityki, ktora z przyjemnoscia czytam od ponad 20 lat, ale tematyka dotyczaca zywnosci i najnowszych badan w tym zakresie jest u Was bardzo slaba. O zgubnych skutka fruktozy ‚swiat wie’ od zarania dziejow! Moja babcia ograniczala ich spozycie. Jakie owoce codziennie powinnysmy jesc!??? Owoce co najwyzej raz w tygodniu, chyba, ze latem to max 3 razy w tyg! Owoce fermentuja nam w organizmie! Potrzymajcie maliny w temp 36,6C przez 2 dni, reszty nie musze pisac. A dorzucic jeszcze trche cukru lub drozdzy (jak te z chleba, ktory zjadamy) i efekt mowi sam za siebie. Owice nie powinny byc jedzone w dniu w ktorym jest jedzone bialko zwierzece (jak kazdy cukier), bo sprzyja procesom starzenia. Jezeli owoce sa juz spozywane w ciagu dnia, to najlepiej przed glownym posilkiem, aby zostaly wydalone jako pierwsze. Owoce ‚poteguja’ glod. Nie powinny byc jedzone pod wieczor. Sa zrodlem ‚pustych kalorii’. Owszem, maja blonnik, witaminy i mikroelementy, czasem sa pyszne w smaku, ale warzywa sa duzo bardziej korzystne pod tym wzgledem. Owoc to rarytas i jak kazdy rarytas powinien byc spozywany rzadko.
Panie Waclawie – czyli dużo tłuszczu i malo ruchu (bo cenną energię komórki stracą i zachorują). Pan wypacza nawet Kwaśniewskiego.
Moja Ty kochana Haneczko-S , dużo biegam, żona mnie ostrzega, żebym się miarkował, bo sąsiedzi mogą mnie o jakieś odchylenie psychiczne posądzić.
Jak już jestem przy głosie to w stosunku do przesympatycznej Joasi , studentce, mam uwagę.
Studentkę Haneczkę wziąłem sobie za żonę, prawie absolwentkę.
Joasiu, dziecko moje kochane, glukoza nie nadaje się do karmienia mózgu. Wiem to od profesora Jerzego Vetulaniego, na jego wykładach jutubowskich jestem wychowany, i On tam nieopatrznie „chlapnął”, że te jego synapsy, neurony, na których zna się , jak nikt inny w Polsce to drogą kwantową mogą być tylko karmione.
Natomiast lekarz Jan Kwaśniewski twierdzi, że człowiek karmiony glukozą może
tylko durniem i do tego porąbanym – być.
I, komu tu wierzyć.
Na wszelki wypadek, staram się, ciała ketonowe używać do karmienia swojego mózgu, nie zawsze to mi się udaje. Glukozę , w postaci pszennej bułki zanoszę kaczkom, które w rzece Warcie się zagnieździły, od niedawna. Wypasione są, jak za
przeproszeniem świnie , kiedyś karmione kartoflami, po ugotowaniu. Teraz, za nowej komuny , świnie karmione są soją, po rozdrobnieniu, soja pochodzi z Ameryki, za dolary jest kupowana, a świnie są takie chude, że porządnego tłustego boczku nie mogę nigdzie kupić.
@MagdalenaM,
Z całym szacunkiem, ale czy zadała sobie Pani trud kliknięcia w jakikolwiek odnośnik, do aktualnych publikacji badań naukowych, które Autorka była tak miła zamieścić w powyższym tekście? To dużo, wartościowego tekstu, na którego czytanie potrzeba trochę czasu i skupienia.
Zachęcam zatem choćby do obejrzenia tylko dwóch, krótkich filmów, które w sposób przeglądowy podsumowują to co na drodze badawczej (a nie mitologii) wiadomo o fruktozie i o wpływie jedzenia owoców na zdrowie – jeden i drugi trwa ok. 4 minut
https://www.youtube.com/watch?v=sHEJE6I-Yl4
https://www.youtube.com/watch?v=nU_RkeA88DY
P.S. O fruktozie, o której wg Pani „zgubnych skutkach” świat wie „od zarania dziejów”, świat dowiedział się pierwszy raz dopiero w 1847 roku.
Drogi Wacławie 1
Nie karm kaczek bułką pszenną. Bułka wpada do wody, pleśnieje i staje się trucizną dla okolicznego ptactwa, nie wspominając o tym, że ptaki, które przeżyją wyglądają jak „świnie”.
Myślę, że blog ten „dietetyczny” jakby nie było w nazwie powinien wydać wojnę różnym blogom kulinarnym, które zaczynają się od słów np. „bierzemy dwa kilogramy świeżego mięsa…itd. Różni znani szefowie kuchni oraz koneserzy jedzenia powinni być proszeni o podanie swojej prawdziwej wagi i karty zdrowia zanim zaczną jeździć z kamerą po kraju i uczyć ludzi gotowania.
@MagdalenaM
To znaczy, że jest coś w tym, żeby po zjedzeniu kilograma jabłek nie wsiadać za kierownicę 🙂
Szanowny Witoldzie!
Jeszcze się nie zdarzyło, żebym coś świadomie wrzucił do rzeki. na trawnik,
za okno, żeby to dzika zwierzyna zeżarła. To był, z mojej strony, taki ozdobnik literacki, wabik.
Nie powiem, przyjechała wnuczka, dla poszerzenia jej horyzontów świadomościowych, zaprosiłem ją na spacer, nad rzekę, żeby kaczki zobaczyła,
i tak się stało, ale kaczki się przemieściły, razem z ptactwem, które ma drzewach
urzędują, a zabraną z domu bułkę przynieśliśmy z powrotem.
Ptactwo, i nie tylko jest dokarmiane, przez głupich ludzi. Niestety , cholera jasna.
@przymski
Też coś! Stawiasz badania naukowe nad intuicję babci!? 😉
Swoją drogą, zawsze mnie intrygowała glikoliza, gdzie glukoza, czy właściwie jej fosforan jest przekształcana we fruktozę. Wydawać by się mogło, że można by ominąć ten etap, wykorzystując fruktozę od razu. Tymczasem jednak to glukoza i glikogen jest uniwersalnym zapasem.
To żeś mnie uspokoił drogi Wacławie1. 🙂
Piszesz o ptactwie urzędującym na drzewach. Czy te drzewa
jeszcze tam stoją, czy zostały jeno szyszki po nich, a właściwie jedna szyszka?
Karmienie kaczek bułką jest złym pomysłem nie tylko ze względu na pleśnienie itp. Są zwierzęta dostosowane do jedzenia produktów wysokoskrobiowych, jak ludzie, myszy czy inne ziarnojady. Kaczki czy gęsi do nich nie należą. Owszem, bułkę zjedzą, może nawet z większym apetytem niż lepiej do ich żołądków dostosowane warzywa, ale to jak z karmieniem dzieci watą cukrową. Nie zatruje, ale racjonalnym żywieniem nie można tego nazwać.
Generalnie to bardzo podobne związki.
@ppanek,
dzień dobry!
ale której babci? dotychczas zauważyłem, że badania naukowe raczej potwierdzają stare, intuicyjne prawdy. Np. żeby jeść zielone warzywa typu jarmuż. Moja babcia musiała czuć pod skórą, że to niezłe donory grup metylowych 😉
Problem jest poważny, mam wrażenie, że zostałem odebrany jako półgłupek.
Zaraz po przeczytaniu dwóch ostatnich wypowiedzi pokazał mi się ten
materiał
https://www.youtube.com/watch?v=7IWj1eRNaTs&t=1251s
Ludzkość głupieje. To jest bezdyskusyjne, wystarczy zaliczyć programy informacyjne w telewizji, to co wyrabiają politycy, nie tylko krajowi. To już poraża.
Codziennie chodzę do swojej biblioteki publicznej, jest tam czytelnia z dostępem do internetu, są tam trzy stanowiska, i chcąc nie chcąc widzę, czym interesuje się nasza młodzież, również starsi. Marnie to wygląda. Płytkie to są zainteresowania.
Kilka lat temu, pewna moja sąsiadka, dosłownie na ulicy, zaskoczyła mnie informacją, że tylko trzy procent populacji potrafi czytać ze zrozumieniem.
Wczoraj powiedziała, że jej pies zna 150 słów, i wie co od niej chce ten pies, zanim powie to zanim wyrazi to słowami. Zapytałem, a co by się stało, gdyby pies potrafił mówić. To ludzie by te swoje czworonogi pozabijali, bo nie chcieliby słyszeć co psy o nich myślą – powiedziała.
W temacie tego bloga jesteśmy przy fruktozie i glukozie w naszych pokarmach, czyli
przy cukrach prostych.
Jestem pewny, że gdy powiem: przyczyną masowej zaćmy, konieczności wykonywania zabiegów wymiany soczewek w oczach naszych współobywateli jest
właśnie cukier prosty. To jest informacja z internetu. Osobom zjadającym duże ilości słodkich owoców tworzy się substancja nazywana glicliadą, która zakleja
naturalne soczewki w oczach.
W Warszawie przyjmuje , leczy ludzi parazytolog,dr Wojciech Ozimek, który twierdzi, że właśnie proste cukry karmią bakterie w mózgu człowieka, wytwarzają pewne substancje, która niszczą komórki mózgowe. Na TEDx można to sobie poszukać.
Po światowych przywódcach widać, jakie mamy załamanie intelektualne.
Dr Bruce Lipton wykazuje że przyczyną wszelkich patologii jest w komórce człowieka, tej biologicznej, mamy ich 50 bilonów, wystarczy złe środowisko,
od jednej komórki się zaczyna, i rodzi się choroba.
Fruktoza jest patologicznym pokarmem dla człowieka. Tego nie trzeba badać.
Co jeszcze może być potraktowane, jako głupkowate, z mojej przyczyny: gdybym powiedział, że przyczyną migreny jest właśnie fruktoza i glukoza w diecie, ten bimber, który ludzie sami sobie w swoich brzuchach produkują, szczególnie te grube frakcje alkoholowe, od metanolu zaczynając. To nie ja wymyśliłem. To lekarz amerykański to osobiście zbadał. Nazywa się Henry H, Bieler , Autor książki „Pożywienie najlepszym lekarstwem”. Wydawnictwo A-Z Warszawa 1999
Bardzo wyważony tekst w miejsce gonitwy za sensacją i wpadania ze skrajności w skrajność. Zamiast przekonań i odczuć, przegląd literatury z pubmedu. I na koniec dodatkowa, miła informacja, że autorka jest dopiero studentką. Godne pochwały 🙂
Mam jeszcze jedną informację,o której wielu pomyśli: „głupkowata”.
Dotyczy fruktozy, szczególnie tego białego proszku nazywanego cukrem.
Dlaczego te produkty są nieprzydatne biologicznie dla człowieka?
Bo nie mają w sobie wystarczającej ilości energii, tej ze Słońca.
Ta energia liczona w kaloriach jest bez znaczenia dla życia biologicznego
człowieka.
Fruktoza ma taką samą wartość biologiczną, jak cegła, ta wypalona z gliny,
którą najpierw należałoby mechanicznie rozdrobnić, a potem zjeść.
Z fruktozy, nasz ustrój nie jest w stanie wytworzyć substratu potrzebnego do
produkcji energii, w przemianach kwantowych,atomowych, a może nawet subatomowych.
Człowiek jest naczelnym, w swoim rozwoju, i nie do takiego pokarmu, przez
miliony lat został przystosowany, to z genetyki wynika. W programie żywieniowym
człowieka, który jest ulokowany w każdej komórce, nie ma dyspozycji: możesz jeść
fruktozę.
Proszę, nie oczekiwać ode mnie, że powyższe stwierdzenia udowodnię. To nie jest konieczne.
@Wacław1
Wybacz, ale kompletne bzdury wypisujesz. Weź sobie pierwszy lepszy podręcznik biochemii (Stryera, Harpera?) i obejrzyj szlak przemian fruktozy. Nawet się nie naczytasz.
Dzięki za wyważony tekścik, podsumowujący stan badań nad zagadnieniem. Dziękuję też za niektóre komentarze 🙂 …a w zasadzie za wszystkie…
Potrzebne, pożyteczne miejsce, tak trzymać!
@Wacław1
Otóż właśnie ta energia buduje biochemię. Bo energia świetlna, pochodząca z ubytku masy przy fuzji wodoru w hel, ma realną postać fotonów hv (patrz, symbole), które lądują na chlorofilu, wzbudzają go i zostają przetworzone na energię chemiczną wiązań. I tak już dalej idzie tymi wiązaniami aż do dyssypacji energii pod postacią ciepła.
Świadomość nigdzie nie fruwa i fruwać nie może, bo jest niematerialna, co już Kartezjusz zauważył, a może i ktoś na długo przed nim. Leczenie przez leki udowodniono w licznych badaniach i zawierają w sobie energię dokładnie taką samą, co inne związki. Szamana jednego ostatnio za zanicie dziecka skazano i niech to będzie postrachem dla innych szarlatanów, groźnych dla otoczenia i podobne do twoich nonsensy wygłaszających.
Posty niezwiązane z tematem będą usuwane.
@Wacław1
Używasz słowa „specjaliści”? W jakim znaczeniu? I nawet jeśli specjaliści, to cóż znaczy kilkudziesięciu? Jakie dowody mają?
Rodzice nie dostarczali temu dziecku energii. Ani składników budulcowych. Prosta sprawa w zasadzie. Bardzo dobrze, że go skazali.
Bezpośrednia energia od Słońca nie jest dla człowieka ważna, bo nie może on jej należycie wykorzystać. W przemianach biologicznych liczy się nie sama energia, tylko entalpia swobodna procesu. Od niej zależy, czy proces zajdzie, ona wyznacza kierunek przepływu energii. Jednym z nielicznych miejsc w ciele ludzkim robiącym użytek z energii słonecznej bezpośrednio jest oko, gdzie kwant światła pada na retinal, powoduje izomeryzację cis-trans i rzez to transdukcję sygnału. Tyle. Żadnej magii. Energia dociera w cukrach i tłuszczach głównie, w ich wiązaniach. Tam jest energia, wynikająca oczywiście z oddziaływań elektromagnetycznych. Bez niej nie powstanie nic potrzebnego.
A bez wody umiera się dosyć szybko. Bez picia większość ludzi pogarsza się w kilka dni, często w kilka godzin.
Biochemia to wszystko wyjaśnia. Ale to trudna nauka, wymaga wiedzy z różnych dziedzin. Znacznie łatwiej pisać 3 po 3.
A może – w ramach udowadniania swych (lub cudzych), tak interesujących tez i hipotez – osoba stojąca za nickiem @Wacław1 pokazałaby, jak przeżyć (nie lata – na początek wystarczy tydzień) nic nie jedząc i nie pijąc. Oczywiście udowodnić to należałoby wiarygodnie – może nawet POLITYKA udostępniłaby swe salony…
Pościłeś już kiedyś w ten sposób (w jakikolwiek sposób), @Wacławie1?
@a cappella
Daj spokój, gość to zrobi polecą mu za kilkanaście godzin elektrolity i będziesz go miał(a) na sumieniu.
„Często najmądrzejszą odpowiedzią jest milczenie.” / Hipokrates
@Wacław1
”Posty tu znikają gruszki na wierzbie.” Moje jakoś nie znikają.
„Czego muszę się wstydzić?” Całokształtu – wystarczy czy mam zacytować?
A może za dużo tych twoich komentarzy? Zaczynasz rozmawiać sam ze sobą…
Uprasza się o umiarkowanie pojemności zamieszczanych komentarzy i wypowiadanie się na temat związany z danym wpisem.
Ewentualnych moich miłośników, na zgodę, na moje „mądrzenie się”, do wymiany myśli, zapraszam na blog pani Teresy Stachurskiej, tam jeszcze cenzura nie grasuje.
http://www.stachurska.eu/?p=14522#comment-28367
Mam nadzieję, że krótko było.
http://www.nexus.media.pl/kontestator/rafinowany-cukier-%E2%80%93-najslodsza-trucizna.html
W podanym przeze mnie linku jest zawarta odpowiedź na wszelkie wątpliwości związane z z jakimikolwiek cukrami i tym co one powodują w organizmach ludzkich i nie tylko.
Nawet choroby zaliczane do grupy psychicznych są pochodną spożywania cukrów czyli węglowodanów w różnej postaci i stania stężenia tej trucicielskiej substancji.
Warto dokładnie przeczytać i przemyśleć co jest napisane w tym tekście.
Jak zwykle jedni zrozumieją inni nie, co nie zmienia faktu ,że nie przyjęcie do wiadomości istnienia faktu powoduje automatycznie jego nieistnienie. Prościej , stłuczenie termometru nie odwoła gorączki.
@Optymatyk
Choroby psychiczne? Nieprawda. Ich etiologia nie ma wiele wspólnego z cukrem.
@mpn
Możesz mi napisać jakie są przyczyny chorób psychicznych?
Tylko napisz prawdę!
Powiem szczerze nie sądziłam,że istnieje coś takiego jak nietolerancja fruktozy do kupi sama się o tym nie przekonałam. W domu zrobiłam test http://www.euroimmundna.pl/nietolerancja-fruktozy i wyszedł on pozytywny… Wiele wyrzeczeń, restrykcyjnej diety i po czasie normalnie funkcjonuje. Warto się badać
Na początku sama prowadziłam dietę, ale cały czas miałam pewne nieprzyjemności, nie wiedząc co robię nie tak. Trafiłam do dobrej dietetykw Częstochowie: https://www.ewakolaczyk-dietetyk.pl i wykryliśmy, że problemem było, iż mój organizm nie radził sobie z fruktozą. Teraz po pewnym czasie czuje się lepiej, ale nie wiem co byłoby gdybym nie dowiedziała się czym jest przyczyna problemu.